Same baby w Szczelinie Wojcieszowskiej

Dodał Ewelina Raczyńska, 1 czerwca 2016 Kategorie: Aktualności, Działalność krajowa, Ważne Komentarze: 1
Same baby w Szczelinie Wojcieszowskiej

W sobotni, majowy (20-21/05/2016) dzień stado klubowych świnek morskich opuściło bezpieczną, miejską kryjówkę i pognało do Szczeliny Wojcieszowskiej. Po co? Zapewne po emocje, żeby zatęsknić za codziennością i na chwilę zniknąć z powierzchni Ziemi. A dla nas była to okazja do odświeżenia technik linowych bez wzroku płci męskiej.

Zgodnie z planem o godz. 10.30 odbyłyśmy w kamieniołomie szybkie szkolenie BHP z miłym i wysoce zainteresowanym naszą, babską akcją panem. Przebrałyśmy się w pobliżu samochodu, wiadomo – aby nie nosić zbędnych rzeczy. W ruch poszły torebeczki, torebki, worki pełne sprzętu, spinek do włosów, butów na wysokim obcasie oraz takich tam kobiecych akcesoriów niezbędnych do zrobienia przejścia. Po godz. 11 pierwsza z nas zjechała do otworu. Rozpoczynamy!!!

Przy zjeździe wiatr niósł informację, na szczęście donikąd, że zabrane liny nie nadają się do niczego, bo blokują rolkę i shunta nie można wpiąć. Pisząc delikatnie. No złe liny… Dalej było już tylko lepiej. Dziewczyny świetnie zaporęczowały jaskinie. Nawet w słynnym zacisku pipie pipie poszło zgrabnie. Jak to mówią na dno szybko można się stoczyć. W przerwach nie obyło się bez kobiecych pogawędek o lumenach i czołówkach, kablach, dzieciach i skarpetach. Zachęcam, tych którzy jeszcze nie byli w tej dziurze, warto odwiedzić Szczelinę, bo zjazd po ślicznych naciekach w Studni z Kaskadami robi wrażenie. Po ok. 3 godzinach akcji wszystkie szczęśliwie dotarłyśmy do partii Biało-Czerwonych. Kasia namawiała nas żebyśmy zeszły jeszcze metr, na szczęście Przepiórka poczęstowała ją czekoladą dodając „zjedz bo zaczynasz strasznie gwiazdorzyć”. Tym śmiesznym akcentem rozpoczęłyśmy odwrót. Kto wlazł musi wyjść, tym razem bez pomocy grawitacji. Co wydarzyło się w drodze na powierzchnie? Otóż: zacięcie crolla, pipa pipa nie puszcza, szpeje ciężkie, wody brak. Techniki jaskiniowe dla kobiet- tego nie uczą nawet na kursie SGW a jest co opisywać: transport szpeja przez zacisk (2 osoby), szpeje na pierwszym trawersie (zrzucone na dno bo za ciężkie), transport szpeja przez kolejny trawers (3 osoby plus wpięcie wora w węzeł i przeciąganie na drugą stronę). Słaba płeć? Ale i tak dałyśmy rade!

Przyznam, że przyjemnie było znaleźć się znów na trawie. Nawet wszechobecny w kamieniołomie pył był miły i nie przeszkadzał. Potem było już tylko piwko i pyszny obiad z dzika. Część ekipy wróciła do Wrocławia a reszta została w gościach u Bobrów. Jedno jest pewne trzeba to będzie powtórzyć z inną jaskinią.

Udział brały: Dagmara (kierownik wyjścia), Marta, Ewa, Kasia, Dominika.

Relacja: Dominika Wierzbicka

 

Kursanci w jurajskich jaskiniach

Dodał Ewelina Raczyńska, 21 maja 2016 Kategorie: Aktualności, Działalność, Działalność szkoleniowa, Ważne Brak komentarzy
Kursanci w jurajskich jaskiniach

Trzeci wyjazd kursowy w 2016 roku za nami. Tym razem celem było zwiedzenie jaskiń na Jurze Krakowsko – Częstochowskiej. Spotkaliśmy się w miejscowości Olsztyn, gdzie ostatnie przygotowania odbyły się pod wyłaniającymi się od czasu do czasu z mgły ruinami XIV wiecznego zamku. Padało. Przejazd do bazy noclegowej kilka kilometrów dalej dał okazję na rozgrzewkę przed trudami wspinaczki. Hasła „po to kupiłem takie auto, żeby nim nie jeździć po lasach” i „czy ktoś może tu wrócić z łopatą” dziś wydają się zabawne.

Z polany przy leśniczówce ruszyliśmy z plecakami w głąb Rezerwatu Sokole Góry, w kierunku jaskiń. Szlaki turystyczne w tym rejonie są bardzo przyjemne dla pieszych czy rowerowych wędrówek, a czasami spotkać można osoby jeżdżące konno. Leśne ścieżki, które od czasu do czasu przechodzą w pojedyncze ostańce czy niewielkie wzniesienia, łączą zalety spokojnych leśnych terenów z rozmaitością dawaną przez góry.

Po kilkunastominutowej przechadzce trafiliśmy pod wybraną ścianę, gdzie rozłożyliśmy treningowe trasy linowe. Część grupy ruszyła do jaskini Koralowej. Na szczęście zdążyli przed deszczem. Przez pierwsze kilka godzin bowiem pogoda nas nie rozpieszczała. Przelotne acz obfite opady zmuszały nas do spędzenia kilku godzin we wnęce pod skałą albo w wybudowanym na prędce szałasie (i to najpiękniejsze w całym kursie taternictwa jaskiniowego – uczy dawać sobie radę w każdych warunkach). Czas poza linami wykorzystaliśmy na słuchanie opowieści Kojota i Krzysia o ich wyprawach, podróżach i wartych zapamiętania zdarzeniach z jaskiń na całym świecie.

W trakcie dwóch dni zwiedziliśmy kilka jaskiń w najbliższej okolicy i poćwiczyliśmy elementy techniczne chodzenia po linach na skale. Po przejściach z Wojcieszowa, jaskinie jurajskie stanowią bardzo miłą odmianę. Pomimo niewielkich trudności w Jaskini Koralowej takich jak wspinaczka na war, czy z próby przeciśnięcia się przez baak pomiędzy jaskiniami Olsztyńską i Wszystkich Świętych, mieliśmy dużo frajdy z chodzenia w dużych przestrzeniach i w dużych komnatach. W porównaniu z jaskiniami Góry Połom, te z pewnością można nazwać przyjemnymi.

Chyba do tradycji należy element integracji, którym był sobotni wieczór. Wieczorem się rozpogodziło, a po rozbiciu namiotów na krótką chwilę wyszło słońce. Ognisko i kiełbaski, z toczącymi się do północy opowieściami, dyskursami i rozmowami. Wszystko w atmosferze biwaku, na łonie natury i w doborowym towarzystwie. A na koniec niezapomniany hymn.

 

Relacja kursanta – Piotr Braciak

Kursowo w Wojcieszowie

Dodał Ewelina Raczyńska, 19 kwietnia 2016 Kategorie: Aktualności, Działalność, Działalność szkoleniowa, Ważne Brak komentarzy
Kursowo w Wojcieszowie

Spotykamy się o godzinie 8.00 na nieczynnej stacji PKP w Wojcieszowie. To nasz drugi wyjazd w jaskinie w ramach Kursu taternictwa jaskiniowego. Mroźny, ale słoneczny poranek zapowiadał słoneczny dzień. Dla nas jednak i tak nie miało to większego znaczenia, ponieważ ten dzień (a przynamniej jego większą część) planowaliśmy spędzić pod ziemią.

 

Po załatwieniu formalności (niezbędnych pozwoleń) i zapoznaniu się  z przepisami BHP na kopalni, ruszamy w kierunku Szczeliny Wojcieszowskiej. Początki szczeliny pokonujemy bez większych problemów, ale z czasem zaczynamy się orientować skąd  wzięła się nazwa. Z płucami i żołądkiem przyklejonym do kręgosłupa, na pełnym wydechu wijąc się jak dżdżownica na słońcu pokonujemy ostatni zacisk i przechodzimy do większej sali z kaskadami. Po zejściu na dół (czyli osiągnięcia dna) i chwili odpoczynku wracamy na górę.

W Szczelinie Wojcieszowskiej

W Szczelinie Wojcieszowskiej

W trakcie drogi powrotnej mamy okazje zapoznać się z elementami autoratownictwa. A obudzone ze snu zimowego nietoperze urządzają sobie spacery po plecach, dwójki naszych kolegów. Wędrując (nietoperze) w kierunku ich gardeł z otwartymi pyszczkami i ostrymi zębami wyglądają trochę groźnie. Jednak wcale nie miały zamiaru rozszarpać nam tętnic i wyssać krwi, one tylko echolokowały. Ale tego dowiedzieliśmy się kilka godzin później, siedząc przy kominku, grzejąc się i popiją piwo w agroturystyce.
Następnego dnia udajemy się do kamieniołomu Gruszka, gdzie pod czujnym okiem instruktorów trenujemy zjazdy i wychodzenia, trawersy a także poręczowanie i deporęczowanie. Ruch na ścianie był spory ponieważ oprócz nas zajęcia odbywali kursanci z WKTJ. Również tego dnia pogoda nam dopisała. Zajęcia zakończyliśmy ogniskiem i pieczeniem kiełbasy.

W kamieniołomie Gruszka

W kamieniołomie Gruszka

Sądząc po komentarzach starszyzny plemiennej ?na jednym wyjściu wydarzyło się więcej niż przez cały rok?. Wyjście do Szczeliny Wojcieszowskiej można uznać za udane.

Relacja kursantów

Eksploracja w Zachodniej Wirginii

Dodał Ewelina Raczyńska, 14 kwietnia 2016 Kategorie: Aktualności, Działalność, Działalność zagraniczna, Ważne Brak komentarzy
Eksploracja w Zachodniej Wirginii

Nie ograniczając się do pobliskich Waszyngtonowi stanów, postanowiłam tym razem wybrać się w okolice prawdziwego Waszyngtonu, tego z literkami DC;). Celem mojej podróży było spotkanie grotołazów z Zachodniej Wirginii i odwiedzenie z nimi tamtejszych jaskiń, tym razem nielawowych.

 

 

Podróż

 

Droga ku tej przygodzie nie należała do najszybszych (ok 4788km), jedyne ponad 5,5 godziny lotu na drugi koniec USA, a później jeszcze 3,5h w aucie, aby w końcu dotrzeć w jakże urokliwe Appalachy (ang. Appalachian Mountains).

Tamtejsi grotołazi przywitali mnie jak to grotołazi – jakbyśmy się znali od zawsze. Młoda, wesoła ekipa. Zatrzymaliśmy się w ichniejszym klubowym domku, skąd zawsze wyruszają na eksplorację. Tematów bowiem do odkrywania ciągle tu nie brakuje. Wprawdzie rekordów głębokości tu nie pobiją, ale za to tutejsze jaskinie są bardzo rozległe i wielopoziomowe.

Po przylocie okazało się, że będę miała przyjemność uczestniczyć w eksploracji jaskini o nazwie Kimble Pit w „krasowej krainie” zwanej Germany Valley. Razem z Johnem i Corey udaliśmy się zatem na biwak, chłopaki są doświadczonymi grotołazami, którzy w większości sami wyeksplorowali ową jaskinię, poza tym kilkukrotnie uczestniczyli w wyprawach do Meksyku. Miałam się okazje przekonać o tym w jaskini.

 

GV 160315
Otwór jaskini znajduje się na środku łąki, między pasącymi się krowami, na prywatnym terenie. Z auta, trzeba było pokonać aż 15 kroków do pierwszej liny. Chłopaki pod kombinezonem wewnętrznym mieli jedynie szorty i koszulki, mówili, że będzie ciepło:).
Dotarcie na biwak wymagało kilku godzin, z czego dużą część stanowiły liny, w dół, w górę, w dół, w górę, po jednym poziomie. Po tym czasie już wiedziałam, że moje wnętrze jest zbędnym elementem, temperatura w jaskini wynosiła bowiem około 13st C!

Po dotarciu na biwak, zjedliśmy po batoniku i ruszyliśmy na przodek. Najpierw zajęliśmy się zatem eksploracją. Metody eksploracji niewiele się nie różnią od naszych, kartowanie również (palm, leica, taśma do oznaczania punktów).

Na jednej szychcie udało nam się odkryć 518 stóp (ok 158m) co dało Kimble Pit długość 6.29 mil (ok10km) i głębokość 429 stóp (-131m). Nie jest, więc to mała jaskinia. Nie jest też pozbawiona uroku: liczne meandry, wiele ciekawych nacieków.

Kimble Pit

Po kilku godzinach wróciliśmy na biwak, żeby coś zjeść i nie, nie jeszcze nie spać! Kolejna wycieczka, tym razem Corey zabrał nas w najładniejsze partie jaskini, obeszliśmy ją zatem prawie całą tego dnia. Po kolejnych kilku godzinach wróciliśmy już na biwak ostatecznie. Była 3 rano.

A na biwaku? Jak to na biwaku, szałowe jedzenie i pogaduchy do rana. Różnice? Przede wszystkim przyjemna temperatura! A poza tym? Żadnych! Te same tematy rozmów, kto był to wie;) No może jeszcze coś…jak niżej;)

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Oczywiście nie wstaliśmy o 6 rano, tylko trochę później, bez pośpiechu, kawka, kawka, kawka:). A potem ruszyliśmy na powierzchnię.

Chłopaki zabrali mnie też na wycieczkę po okolicy, zobaczyliśmy trochę gór i sławne wspinaczkowo w okolicy – Seneca Rocks.

A mi zostało jeszcze sporo czasu do odlotu, nie omieszkałam zatem zwiedzić przereklamowaną nieco (moim zdaniem) stolicę USA.

Washington DC

 

Krótki to był weekend, ale zdążyliśmy się polubić, bo niedługo znów jedziemy razem do jaskiń, tym razem do stanu Tennessee!

Uczestnicy:
Corey Hackley
John Harman
Ewelina Raczyńska

W jaskiniach lawowych stanu Waszyngton

Dodał Ewelina Raczyńska, 11 kwietnia 2016 Kategorie: Aktualności, Działalność, Działalność zagraniczna, Ważne Brak komentarzy
W jaskiniach lawowych stanu Waszyngton

Jakby to było, mieszkając w Seattle (USA), nie odwiedzić tutejszych jaskiń! Stan Waszyngton, posiada jeden klub jaskiniowy (amer. Grotto), który skupia ludzi z całego stanu (czyli obszaru prawie 60% pow. Polski!). Niektórzy na comiesięczne spotkania jadą aż ponad 4h! I niestety nie jest ich za dużo, obecnie około 10-20 osób.

Jaskinie tego stanu to głównie formacje lawowe. Większość takich jaskiń to fragmenty tzw. rur lawowych. Amerykanie mówią na nie po prostu lava tubes. Znajdują się one na terenie starego terenu polawowego pokrytego obecnie normalna roślinnością i lasem. Nie trzeba się do nich wspinać ani szukać gdzieś wysoko, można się o nie potknąć na wycieczce po lesie.

Mi udało się pojechać na kilka weekendowych wyjazdów z grotołazami z Seattle i Oregonu w rejon Gifford Pinchot National Forest, okolice wulkanów Mount Saint Helen i Saint Adams. Tam znajduje się ich najwięcej.

Region jaskin lawowych

Rejon ten bogaty jest w jaskinie o dużych salach, czasem sięgających do 20m wysokości (np. Cheese Cave), a także w maleńkie i wąskie, takie do „ciorania”. Jaskinie rozwinięte w lawach są często pogmatwanymi labiryntami korytarzy (jak np. w Deadhorse Cave), często ozdobionymi w niesamowite formacje lawy.

Masochist Maze

Ściany tych jaskiń często pokrywają zastygnięte formy spływającej niegdyś lawy, układających się w najrozmaitsze kształty. Do ciekawostek należy fakt, że można w owych jaskiniach znaleźć np fragment bardzo starej włóczni, często zrobionej z obsydianu. Osobiście udało mi się zobaczyć taki grot, nietknięty jeszcze przez człowieka (tzw. the Spear Point)! Tydzień później został on już zabrany do badań, przez archeologów .

Spear Point

Z fauny oprócz zwykłych pajęczaków wszelkiej maści, robaków czy nietoperzy, występują tutaj dość licznie urocze salamandry.

lava (2)

A jakie panują warunki wewnątrz w takich jaskiniach? Temperatura i wilgotność podobna do naszych, około 4st C. Pamiętać jednak należy, żeby zabrać ze sobą nakolanniki, cioranie się po ostrej jak szkło lawie może dać naprawdę w kość! Lin natomiast w większości tych jaskiń nie potrzebujemy, są głównie poziome, czasem tylko z małymi prożkami.

Formacje lawowe

A jak powstały jaskinie lawowe?

Wg artykułu „Jaskinie lawowe – zarys problematyki” /Michał Gradziński, Renata Jach/ Powstanie rur lawowych jest związane ze spływami lawy bazaltowej. Powstanie rur lawowych jest wynikiem różnych procesów. Najczęściej jest efektem rozwoju skorupy ponad płynącym strumieniem lawy. Taka skorupa ostatecznie pokrywa cały potok lawowy. Powstaje ona dzięki gradientowi termicznemu pomiędzy płynącą lawą a atmosferą.

Czyli mówiąc po ludzku jaskinie lawowe o przekroju tuneli tworzą się, gdy lawa o niskiej lepkości zastyga na powierzchni, podczas gdy we wnętrzu wciąż trwa jej przepływ. Ściany tunelu pogrubiają się wraz ze stygnięciem skał, ale trwający przepływ może powodować topnienie skał położonych niżej, obniżając dno tunelu i jednocześnie podwyższając ściany.

Odwiedzone do tej pory jaskinie:

  • Fall’s Creek
  • Skamaniac Cave’s
  • Deadhorse to see the Spear point
  • Twin Skull’s
  • Tubal
  • Stumpy Cave’s
  • Blank
  • Stairwell
  • Vacant Cave’s
  • Thanksgiving Cave

Co tu dużo mówić, zobaczcie galerię zdjęć! 😉

Ewelina Raczyńska

W Wielkiej Śnieżnej raz jeszcze

Dodał Ewelina Raczyńska, 5 lutego 2016 Kategorie: Aktualności, Działalność, Działalność krajowa, Ważne Brak komentarzy
W Wielkiej Śnieżnej raz jeszcze

No więc stało się,

W dniach 30.01-2.02. 2016 odbyły się kolejne działania jaskiniowe naszego Klubu. Odwiedziliśmy ponownie partie Wrocławskie w jaskini Wielkiej Śnieżnej. Niskie stany śniegu w Tatrach okazały się nieco mylące, bo przy otworze było nawiane jak za dawnych dobrych czasów, gdy zima była zimą. Rura wejściowa też nie przypominała szerokiego korytarza jak to ostatnimi laty bywało.

W wyjściach udział wzięli: Paweł Mazurek, Szymon Sośnicki, Marek Tarnowiecki, Łukasz Chrzanowski, Grzegorz Hołowiak i niżej podpisany Przemysław Skowroński-kierownik.

 

 Kopiąc igloo….
20160130_143755
                                                                        
 
20160130_142725
                                Zawodnicy:)

Wyjazd rozpoznawczy do wywierzyska Schwarzbach, konferencja Niemieckiej Federacji Speleologicznej /VdHK/

Dodał Ewelina Raczyńska, 18 października 2015 Kategorie: Aktualności, Działalność, Działalność zagraniczna, Nurkowanie, Ważne Brak komentarzy
Wyjazd rozpoznawczy do wywierzyska Schwarzbach, konferencja Niemieckiej Federacji Speleologicznej /VdHK/

Wywierzysko Schwarzbach (niem. Schwarzbachloch) jest jednym z większych wywierzysk regionu, odprowadza wodę z pokaźnego masywu Reiter Alpe.

Wywierzysko znajduje się w pobliżu miejscowości Ramsau, na obrzeżach parku narodowego Berchtesgaden, kilkadziesiąt kilometrów na zachód od Salzburga (ale po stronie niemieckiej). W 2003 roku Włodek Szymanowski i Andrzej Szerszeń odwiedzili to miejsce, ale nie udało im się zanurkować w wywierzysku ze względów formalnych.

  • Schwarzbachloch, źródło: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Schwarzbachloch.JPG

W tym roku Jurgen Bohnert, jeden z najbardziej prominentnych nurków niemieckich, w rozmowie z Mirkiem Kopertowskim zaproponował kontynuację eksploracji wywierzyska. Szczególnie interesujący ma być przepływ powietrza w dużej sali Schwarzbachdrom, za syfonem 7. Postanowiliśmy rozpoznać temat i 5 września 2015 wybraliśmy się w dwuosobowym składzie (Mirek Kopertowski, Maciek Czykierda) do Niemiec. Wyjazd połączyliśmy z wizytą na dorocznej konferencji Niemieckiej Federacji Speleologicznej.

Konferencja

Przyjechaliśmy po południu, w sam raz, aby wybrać się na finalne prezentacje konferencji. Szczególnie podobała nam się prawie godzinna prezentacja filmów, zdjęć i animacji komputerowych Carstena Petera – warto było. Dodatkowym atutem pojawienia się na konferencji było nawiązanie nowych znajomości z ważnymi osobistościami niemieckiego speleo, co na pewno pomoże nam w przyszłości – np. w pozyskaniu pozwoleń, logistyce wypraw itp. Rozmawialiśmy także z kilkoma osobami z Bułgarii na temat potencjalnego wyjazdu letniego do jaskiń bułgarskich.

Schwarzbach

W niedzielę 06.09.2015 wybraliśmy się do wywierzyska. Przygotowanie podstawowego sprzętu nie trwało długo i wraz z dość dużą grupą „widzów” podjechaliśmy do parkingu za przełęczą Schwarzbachwacht, skąd było najbliżej do wywierzyska. Ostatecznie do jaskini weszło 5 osób. Poziom wody był bardzo wysoki, miejca, które są w suchych warunkach bez problemu do przejścia były zalane wodą. Udało nam się relatywnie bezproblemowo osiągnąć obejście syfonu 2, ale niestety dojście do syfonu 3 było niemożliwe, ze względu na wysoki poziom wody (Jurgen twierdził, że w wyniku deszczu poziom wzrósł o jakieś 20 m!). Choć nie osiągnęliśmy biwaku, który jest za syfonem 6, to jednak wizyta w jaskini dała nam pewne informacje i naświetliła potencjalny problem, jakim jest szybki i bardzo znaczący przybór wody (zimnej wody!) i ewentualne problemy nawigacyjne podczas pokonywania suchych partii. Samo poruszanie się po jaskini jest proste, nie ma dużo odcinków linowych ani ciasnot.

Po wyjściu z jaskini zostało nam trochę czasu, udaliśmy się na eksplorację powierzchniową na zboczach góry Eisberg.

W poniedziałek prowadziliśmy eksplorację naziemną na zboczach góry Zirbeneck, gdzie dzięki pomocy GPSa próbowaliśmy znaleźć się bezpośrednio nad salą Schwarzbachdrom. Mirek odnalazł kilka nowych otworów, jednak żaden z nich nie dawał perspektyw na eksplorację w kierunku interesującej nas sali. Wycieczka powierzchniowa była w sumie niezłą przygodą: przedzieranie się przez kosówki, dziki teren, ekspozycja, piękne widoki. Całe szczęście, że pogoda nam dopisywała, a ścieżki używane przez myśliwych prowadziły tam, gdzie trzeba 🙂

We wtorek wymieniliśmy się informacjami technicznymi, porozmawialiśmy o planowanej eksploracji w styczniu i lutym (najlepsze miesiące ze względu na niski poziom wody) i przed północą wróciliśmy do Wrocławia.

 

Maciek Czykierda

Kolos 2014 za wyprawę Hagengebirge!

Dodał Ewelina Raczyńska, 19 marca 2015 Kategorie: Aktualności, Działalność, Działalność zagraniczna, Ważne Brak komentarzy
Kolos 2014 za wyprawę Hagengebirge!

 

Z radością pragnę poinformować, że laureatem tegorocznego konkursu podrózników KOLOSY za rok 2014 w kategorii „Ekspolacja Jaskiń” nagrodę główną otrzymała wyprawa Hagengebirge 2014 klubów SKTJ i SGW.

 

Chcielibyśmy pogratulować sukcesu kierownikowi wyprawy Markowi Wierzbowskiemu, a także wszystkim uczestnikom, którzy brali udział w wyprawie przez te wszystkie lata. Składamy również gratulacje uczestnikom i kierownikowi wyróżnionej wyprawy do Chin.

Dla zainteresowanych poniżej link do wywiadu z  Dariuszem Bartoszewskim wielokrotnym członkiem wyprawy:

http://gdynia.naszemiasto.pl/artykul/kolosy-2014-w-gdyni-tydzien-pod-ziemia-to-mozliwe-zapewnia,3311137,art,t,id,tm.html

 

Oficjalny wpis na stronie Kolosów podaje:

„EKSPLORACJA JASKIŃ
KOLOS
Sopocki Klub Taternictwa Jaskiniowego i Sekcja Grotołazów Wrocław
za wyprawę Hagengebirge 2014, kierowaną przez Marka Wierzbowskiego, której uczestnicy odkryli ponad 3 km korytarzy w Jaskini Ciekawej, dzięki czemu jej długość przekroczyła 15 km, a głębokość osiągnęła 583 m.

 

WYRÓŻNIENIE
Wyprawa Centralna Komisji Taternictwa Jaskiniowego Polskiego Związku Alpinizmu, kierowana przez Andrzeja Ciszewskiego
za wyeksplorowanie ponad 8 km korytarzy w jaskiniach chińskich prowincjach Hubei, Chongqing i Guizhou.”

2014 – Meduza, wyprawa do Czarnogóry KS-Pwr

Dodał Ewelina Raczyńska, 2 grudnia 2014 Kategorie: Aktualności, Działalność, Działalność zagraniczna, Ważne Brak komentarzy
2014 – Meduza, wyprawa do Czarnogóry KS-Pwr

W terminie 20-31 Sierpnia 2014 odbyła się Polsko – Czeska wyprawa, celem przedłużenia najdłuższej jaskini Czarnogóry Đalovića Pećiny w okolicach miasta Bijelo Polie.Skład wyprawy tworzyli grotołazi z trzech czeskich speleoklubów oraz członkowie Klubu Speleologicznego Politechniki Wrocławskiej oraz SGW.

 

Pierwotnym zadaniem wrocławskiej ekipy był wielogodzinny transport sprzętu nurkowego przez 5 km podziemnych korytarzy w okolice 1. syfonu jaskini. Wyjątkowo deszczowe lato wymusiło zmianę założeń wyprawy tj. nurkowania w syfonach, z powodu niebezpiecznie wysokiego poziomu wody w dolnych partiach jaskini. Nowym celem stało się zatem uzupełnienie dokumentacji mierniczej głównych ciągów oraz eksploracja partii w okolicy Wielkiego Labiryntu ? skomplikowanego systemu sal, chodników, przełazów i kominków.

Od pierwszego wejścia jaskinia zaskakiwała nas swoim niespotykanym pięknem. Olbrzymie stalagmity, kaskady naciekowe przemieszane szeregiem krystalicznych podziemnych jeziorek, budują niesamowity, wspaniały krajobraz. Bogactwo szaty naciekowej, stawia jaskinie jako jedną z najpiękniejszych w jakich do tej pory byłem. Trzeba przy tym zaznaczyć, że z uwagi na wysoki poziom wody widzieliśmy jedynie ułamek tego co oferuje jaskinia. Ogrom korytarzy oraz sal wskazuję na dalsze kontynuowanie się jaskini, co zostanie zweryfikowane po przenurkowaniu trzeciego syfonu.

Meduza, Czarnogóra 2014

Członkowie ekipy przez cztery dni spędzili w jaskini ponad 550 roboczogodzin, zmierzyli i splanowali 2 km chodników, wyeksplorowali dziesiątki metrów nowych ciągów, które wciąż czekają na skartowanie, a także wykonali serie zdjęć do dokumentacji jaskiniowej.

Jaskinia odkrywa kolejne tajemnice, których zgłębieniem Klub Speleologiczny zajmie się podczas przyszłorocznej wyprawy.

Szczegółowa relacja z wyprawy:

http://speleo.pwr.wroc.pl/component/content/article/9-wyjazdy/304-2014-meduza-czarnogora

 

Skład polskiej części wyprawy:

Pyka Adam (SCW) – kierownik wyprawy (polska część), Furgał Daniel (SGW), Grzęda Jakub, Kamiński Michał, Kulawczyk Agata, Malinowski Jacek, Mazur Andrzej, Mielnik Piotr, Noculak Agnieszka, Pęciak Agata, Piosek Magdalena, Ruda Paweł, Siwek Jagoda, Wawrzyniak Szymon, Wcisło Ariel, Żak Andrzej – wszyscy Klub Speleologiczny Politechniki Wrocławskiej

Skład czeskiej części wyprawy:

Zdeněk Motyčka (kierownik wyprawy), Petr Celý, David Čápek, Jiří Čermák, Luboš Glier, Tomáš Havelka, Vít Kaman, Marika Kučerová, Štěpán Mátl, Vojtěch Pazderka, Jan Sirotek, Zuzana Túčková, Zdenek Večeřa – wszyscy Česká Speleologická Společnost

 

 

Furgał Daniel

 

Wyprawa w góry Czarnogórskie – Durmitor 2014

Dodał Ewelina Raczyńska, 24 października 2014 Kategorie: Aktualności, Działalność, Działalność zagraniczna, Ważne Brak komentarzy
Wyprawa w góry Czarnogórskie – Durmitor 2014

W dniach 16.08-30.08.2014 odbyła się VIII wyprawa TKTJ w rejon Durmitoru (G. Dynarskie, Czarnogóra). W wyprawie wzięli udział członkowie TKTJ, KKS, RKG Nocek oraz SGW(Łukasz Chrzanowski).

Głównym celem działań ekspolracyjnch była jaskinia X1108PL- ?Jedenastka?, a dokładnie jej najgłębszy punkt- studnia Hells Bells, zakończona wielkim, niestabilnym zawaliskiem.

Zachęcający był fakt silnego przewiewu spod zawaliska, jednak mimo dokładnego jego sprawdzenia nie udało się znaleźć dalszej drogi, a jedyny rokujący nadzieje korytarz kończył się po kilkudziesięciu metrach zawaliskiem. Zatem po skartowaniu tego niestabilnego i niebezpiecznego rejonu zajęliśmy się badaniem licznych bocznych korytarzyków i studzienek. Zaowocowało to odkryciem kilku ciekawych bocznych ciągów, które jednak kończyły się w znanych, wcześniej opisanych rejonach.

Zasadnicze prace odbywały się w ramach biwaku w Sali Hydro.

Jaskinia X1108PL jest bardzo urozmaicona, bogata w duże przestrzenie (Sala Hydro, meander Fest Gang, studnia Wielka Verticala), ale również miejscami bardzo ciasna (korytarz Highway to Hell). Dużym niebezpieczeństwem w ?Jedenastce? jak i w całej dolinie (Ledeni Do) jest kruszyzna i niestabilne zawaliska.

W trakcie wyprawy zinwentaryzowano i sprawdzono również inne otwory w dolinie. Dno doliny jest wielkim zawaliskiem, obfitującym w liczne dziury, mniejsze i większe studzienki oraz szczeliny. Niestety większość z nich jest zagruzowana i zawalona śniegiem.

Działalność Polaków w Durmitorze sięga lat sześćdziesiątych, kiedy działały tam wyprawy WKTJ. W latach osiemdziesiątych w trakcie wspólnych działań KKS, AKG oraz belgradzkiego klubu ASAK, odkryto i zbadano najgłębszą, jak dotychczas, jaskinię masywu- Jamę na Vjetrenim Brdima (dł. ok. 1090 m, gł. ok. 900 m).

W wyprawie wzięli udział:

Tomasz Chojnacki (TKTJ, kierownik), Karol Gładysz (TKTJ), Bogusław Bogaciewicz (TKTJ), Bartłomiej Majchrzak (KKS), Krzysztof Grosiak (TKTJ), Agnieszka Wróbel (TKTJ), Daniel Bula (RKG Nocek), Adam Wincowski (KKS), Łukasz Chrzanowski (SGW).

 

Łukasz Chrzanowski