Whatever makes you happy 2021

Dodał Emil Hamera, 8 października 2021 Kategorie: Aktualności, Bez kategorii, Działalność, Działalność zagraniczna, Ważne Brak komentarzy
Whatever makes you happy 2021

Przemysław Skowroński

W tym roku wyprawa jaskiniowa Sekcji Grotołazów Wrocław była planowana jak zwykle w masyw Bzyb na Kaukazie. Nauczeni wieloletnim doświadczeniem, dosyć wcześnie ustaliliśmy termin wyprawy na początek sierpnia, żeby wszyscy chętni zdążyli „zaklepać” urlopy. Po niecierpliwym oczekiwaniu i zmianach w globalnej turystyce, otwieraniu i zamykaniu kolejnych granic, w okolicach połowy lipca, porzuciliśmy nadzieję, że uda się w tym roku wjechać do Abchazji.

Postanowiliśmy dołączyć do zaprzyjaźnionej wyprawy WKTJ w masyw HoherGoll w Austrii (Alpy Salzburskie). Zaczynała się ona niestety od 17 lipca. O zgrozo – nasza zapobiegliwość w podaniu wcześnie terminu sprawiła że część osób nie mogła już zmienić urlopu. W efekcie zmian i niepewności, na wyjazd, zdecydowali się Aleksandra Bacik, i niżej podpisany. 24 lipca dołączyliśmy do ekipy w bazie wysuniętej i działaliśmy tam do 7. sierpnia.

Wyprawa ma bazę w historycznym miejscu, zwanym przez grotołazów z Salzburskiego klubu „Zakrystią” (1800m n.p.m.). Działali stąd grotołazi z wielu klubów, m.in. KKS i gościnnie również SGW. Sama Zakrystia to sporych rozmiarów nyża w ścianie, ze znacznym okapem, co na pierwszy rzut oka budzi ogromną nadzieję. Niestety przy pierwszym deszczyku, okazuję się, że ów strop nie różni się niczym od zwykłej skały i wszędzie kapie jak to zwykle w jaskini.

Do specyfiki działania w tym rejonie należy powszechne używanie uprzęży na powierzchni. Dojście do otworu jaskini Gamssteighohle to 200m sznurka. Nawet wejście na grań powyżej bazy jest zaporęczowane. W drodze z doliny do Zakrystii, należy pokonać przewyższenie ok. 1200m – najpierw po „pionowych” łąkach, potem „pionowym” lesie, a na koniec 100m po prostu po ścianie, pionowej bez cudzysłowu (wszystkie te elementy są zaporęczowane). W logistyce wyprawowej pomaga też śmigłowiec. Sprawdziliśmy, jest dużo szybciej.

Ponieważ znamy się z kierownikiem oraz niektórymi członkami wyprawy, płynnie zostaliśmy wprzęgnięci w wyprawowy rozkład tematów i przodków.

Wyprawa korzysta z bogatej historii eksploracji w tym rejonie i głównie poszerza i pogłębia znane jaskinie. Przykładem może być wspominana już, Gamssteighohle. To był mój pierwszy cel w tym roku. Pięć dni na biwaku „Cichy Kącik”, skąd eksplorowaliśmy korytarz Antykoncepcyjny oraz robiliśmy re transport z ciągów w kierunku dna („Tam już nic ciekawego nie ma”).

Czasem jednak do wielu znanych w okolicy otworów udaje się dołożyć coś, co ma szansę być zupełnie nowe np.: tegoroczna „Studnia Lubliniecka” (ok. -200m), w której eksploracji brała aktywny udział Ola. Na nasze nieszczęście, po wnikliwym sprawdzeniu przepastnego katastru w Salzburgu,już po wyprawie, okazała się ona związana ze znaną już wcześniej Studnią Medalikarzy.

Nie będę powielać opisu osiągnięć samej wyprawy, o której możecie przeczytać np. tu: http://pza.org.pl/news/news-jaskinie/wyprawy/pza-hoher-goll-2021

Dla mnie był to bardzo pouczający wyjazd. Miałem szansę zarówno na działalność z biwaku, odkrywanie nowego, obijanie, poręczowanie „dla przyszłych pokoleń”, kartowanie, wspinaczka na pałę, a i poszerzanie ciaśniejszych przełazów majzlem się trafiało.

Odmiennie od Abchazji, gdzie wszyscy liczymy na jakąś znaczną głębokość i koncentrujemy działania na najbardziej perspektywicznym przodku, tutaj celem jest próba całościowego poznania i opisu masywu pod kątem geologicznym. Dlatego duże znaczenie ma znalezienie jak najwięcej ciągów poziomych, odległych horyzontalnie od znanych partii. Wspomniałem już, że topografia nie wszędzie pozwala swobodnie szukać nowych otworów. To powoduje, że działania prowadzone są w wielu jaskiniach i wielu kierunkach jednocześnie, niejednokrotnie tylko raz, dwa w ciągu wypraw (np.: jaskinia Dependance). Motywacja do szukania poziomów jest tak duża, że często dokonywane są karkołomne przekopy, lub konieczne staje się tarzanie w „nutelli”. Również my z Olą mieliśmy okazję takiego tarzania się nie raz spróbować.

Pod koniec pierwszego tygodnia, kierownik zapytał, czy chcielibyśmy odkryć coś nowego w dół – jak na członków SGW przystało. Nadarzyła się sposobność, bo na jednym z przodków dziewczyny w zeszłym roku zakończyły poręczowanie trawersu w meandrze nad jakąś wielką studnią i zabrakło im liny, a lufa taka że hej!. Oczywiście był też haczyk. Wspomniany meander znajdował się za dość niskim, ciasnym, kilkumetrowym przełazem, wypełnionym błotem, na dnie którego w newralgicznym punkcie stała mała kałuża z wodą. No cóż. Liczyłem, że trochę przesadzają z opisem, ale faktem jest, że po pokonaniu przełazu, nie dało się odróżnić rolki stop od klucza „13”. Nagrodą niech będzie, że faktycznie puszczało w dół, było obszernie, potem już bez błota i nie zatrzymały nas nawet „pociągi” słyszane z różnych stron po obfitych opadach deszczu na powierzchni. Nie bez znaczenia jest również nasze z Olą pierwsze samodzielne kartowanie.

Jak na większości polskich wypraw jaskiniowych, tak i tutaj rotacja osób na bazie była spora – my przyjechaliśmy trochę później, ktoś wracał trochę wcześniej. Nie przeszkodziło to jednak w znakomitej zabawie, no i całościowy efekt wyprawy w postaci skartowania ponad kilometra nowych ciągów pozwala co najmniej nie czuć wstydu. Dla porządku dodam, że poza wspomnianymi w tekście jaskiniami, działaliśmy jeszcze w Gruberhornhohle i Częstochowa Shacht.

Należy podkreślić, że atmosfera na wyprawie była bardzo życzliwa i koleżeńska, tak jak na dobre towarzystwo jaskiniowe przystało. A symbolem podejścia do działalności, a w szczególności do uczestników wyprawy jest hasło:

Co dziś robimy? – Whatever makes You happy!

Ola Bacik

Miała być wyprawa do Abchazji dwa lata temu… rok temu… I w tym roku. Na wszystkie chciałam pojechać, ale żadna z nich nie doszła do skutku. Jak Przemek zapytał mnie na dwa tygodnie przed wyprawą czy w takim razie zamiast do Abchazji jadę na Golla nie zastanawiałam się długo. Szkoda tylko, że więcej nas z klubu nie pojechało.

Była to moja pierwsza wyprawa, dlatego wszystko było dla mnie nowe. Taki wyjazd eksploracyjny zdecydowanie różni się od “sportowych” przejść jaskiniowych, a tym bardziej od kursowych. Z ciekawością przyglądałam się jak wygląda życie zarówno na bazie jak i pod ziemią.

Dni, choć każdy inny, schemat miały podobny. Zaczynało się od kawy (którą Mateusz robił nam niestrudzenie co rano) i krzątaniny na bazie. Korzystaliśmy ze słońca, bo Zakrystia ma taką wystawę, że słońce “zachodziło’ dla nas o już 14. Akcje zaczynały się różnie gdzieś między 9 a 12 i trwały calutki dzień.. ale nie do nocy, by mieć siły na kolejny dzień! Wieczorem były opowieści, o tym co udało się tego dnia zrobić i planowanie kolejnych akcji.

Świetne było to, że każdego dnia można było robić co innego. Jednego dnia odkopywaliśmy korytarz z kamieni, innego było kopanie w błocie😊, kolejnego wspinaczka (na pałę), a w inne zjazdy sporymi studniami, na które poprzednim ekipom zabrakło liny.  Uczyliśmy się z Przemkiem kartować. I tutejszego podejścia do eksploracji. Spodziewałabym się euforii po odkryciu nowej części jaskini, a tymczasem tutaj od razu dokumentacja, kartowanie, szukanie miejsc na biwak, analiza geologiczna, czyli zróbmy teraz więcej roboty, by potem było wygodniej. Zresztą jedną z głównych zasad było tu, że odkryć można tyle jaskini ile uda się skartować do końca szychty. Znaczy to, że czasem trzeba zostawić „dla kolejnych” proste do przejścia korytarze, ponieważ kończy się czas szychty i trzeba wracać na bazę na ustaloną godzinę. Rozbawiło mnie też z początku, stwierdzenie, że przyszłe pokolenia docenią nas nie po długości odkrytych korytarzy tylko po szerokości i ilości włożonej pracy. Okazuje się, że nietrudno jest być odkrywcą i eksploratorem jaskiń. Jest masa tematów, które czekają aż ktoś je sprawdzi. Sztuką jest przygotować jaskinie pod dalsze eksploracje tak, by było bezpiecznie. Czy może.. tak bezpiecznie jak się tylko da.

Do tej pory chodziłam do jaskiń głównie ze względu na świetne towarzystwo, przygodę i piękno gór. Dopiero w trakcie wyprawy dotarło do mnie jak ekscytujące jest odkrywanie kolejnych fragmentów tego podziemnego świata. Na pewno nie zapomnę euforii którą miałam w głowie eksplorując Gang u Wrót Króla Gór czy studnie w jaskini roboczo nazwanej Lubieniecką czy też Sosnowcem (Spór o nazwę trwał długo). Oba miejsca – piękne i obszerne, dają niesamowitą satysfakcję i motywację do dalszej eksploracji.

Ku mojemu ubolewaniu, nie byłam ani razu na biwaku. Trudno, dalej będę próbować. 😊

Mieliśmy też (nie)przyjemność kiblować kilka dni na bazie w oczekiwaniu na słońce, które wysuszyłoby nam kombinezony. Były długie dyskusje, czytanie książek i home-office.

Wspomniane przez Przemka wyżej “Co dziś robimy? –WhatevermakesYou happy” było jedną niespodzianką. Nastawialiśmy się bardziej na chodzenie tam, gdzie kierownik uzna, że najbardziej się przydamy. Jednakże dla mnie większym zaskoczeniem były słowa Mateusza, który, parafrazując tłumaczył mi i Skowronowi „A Wy pamiętajcie, że jesteście tu na wakacjach. I wcale nie musicie iść jak Wam się nie chce. Ja to bym się nie przekonał do wyjścia w takim kombinezonie jak Wasze.” Może faktycznie…

Na wyprawie też doszło do mnie jak ogólnorozwojowym sportem jest grotołażenie i ile jest przydatnych umiejętności. Poza oczywistymi jak techniki linowe, ogarnianie sprzętu, poruszanie się w terenie, wspinaczka, orientacja w terenie trzeba też umieć obsłużyć wiertarkę, saperkę i łom. I grabie! Wskazane są umiejętności szycia i gotowania. Przy eksploracji warto jeszcze ogarniać rysowanie szkicu (i programu przy okazji), a i zmysł przestrzenny by się przydał. Pewnie jeszcze wiele rzeczy można by dopisać. Dobrze, że jest to sport zespołowy.

I choć były momenty kiedy zastanawiałam się czy grotołażenie jest na pewno tym co chcę robić.. Szczególnie marznąć, czołgając się w błocie, czy zdrapując je potem z różnych dziwnych miejsc, w tym  z rzęs… Jestem pewna, że nie była to moja ostatnia wyprawa.

Jubileusz 65-lecia Sekcji Matki Naszej

Dodał Emil Hamera, 27 września 2021 Kategorie: Aktualności, Ważne Brak komentarzy
Jubileusz 65-lecia Sekcji Matki Naszej

65 lat minęło…

Czekaliśmy na tę chwilę bardzo długo. Pandemia sprawiła, że 65-lecie Sekcji Matki Naszej było przekładane z terminu na termin. Nadszedł jednak czas świętowania, wyznaczony na 18 września 2021 r. Tym razem impreza odbyła się w klimatycznym Międzygórzu, w domu wczasowym Gigant.

Do Międzygórza licznie stawili się członkowie sekcji, zarówno ci starsi stażem (ale na pewno nie duchem), jak i najmłodsi adepci taternictwa jaskiniowego. W samo południe odbyła się msza w intencji zmarłych grotołazów w miejscowym kościele. Niektórzy, mimo fatalnej pogody, zdecydowali się na zdobycie pobliskiego tysięcznika Śnieżnika.

Wieczorem wszyscy spotkali się na uroczystym bankiecie, który zainaugurował obchody. Wszystkich powitał prezes Mirek Kopertowski. Wyjątkowe przemowy wygłosili Janusz Rabek, Krzysztof Cena, Roman Bebak i Piotr Kijewski, w których odnieśli się m.in. do początków Sekcji Matki i odkrycia Jaskini Czarnej. Zabawne, wzruszające, pouczające i bardzo piękne były to słowa. Odczytano także życzenia od Piotra Wojciechowskiego, który nie mógł przybyć na obchody.

Potem przyszedł czas na pokaz slajdów i film Jana Jakuba Kolskiego „Najpiękniejsza jaskinia świata”, do której zdjęcia robiono w Jaskini Niedźwiedziej, a jako aktorzy wystąpili członkowie Sekcji.

Jubileusz nie mógł się oczywiście odbyć bez wspaniałego tortu oraz pamiątkowego wspólnego zdjęcia. A potem były śpiewy. Młody narybek z lekkim zdumieniem na twarzach wysłuchał pierwszego hymnu Sekcji o Zuzannie. Wspólnie odśpiewano obecny hymn oraz wiele grotołazowych pieśni. Zabawy, rozmowy, śpiewy i wspomnienia trwały prawie do białego rana.

Wyrazy uznania należą się organizatorom, a w szczególności Kasi i Dagmarze, które w tych trudnych okolicznościach organizacyjnych spisały się na medal.

Do zobaczenia już za 4 lata!

Hanka Buczkowska

Fotorelacja: https://sgw.wroc.pl/galeria/nggallery/all/65-lecie-sgw-miedzygorze

Halinka Ladrowska

Dodał Mirek Kopertowski, 26 września 2021 Kategorie: Działalność, Działalność zagraniczna, Ważne Brak komentarzy
Halinka Ladrowska

Halinka Ladrowska działała w SGW w drugiej połowie lat siedemdziesiątych i na początku lat osiemdziesiątych (ubiegłego wieku). Organizowała i prowadziła akcje jaskiniowe w Tatrach i w Alpach. Uczestniczyła w wielu wyjazdach jaskiniowych, między innymi na Kretę.
W załączeniu zdjęcia z wyjazdu do Jaskini Poloska, w Jugosławii – luty 1981r.

Maria Brawata „Majka”

Zdjęcia z wyprawy do Poloska Jama

Odeszła Halina Ladrowska – Sowula

Dodał Mirek Kopertowski, 23 września 2021 Kategorie: Aktualności, Ważne Brak komentarzy
Odeszła Halina Ladrowska – Sowula

Po ciężkiej chorobie zmarła HALINA LADROSKA – SOWULA.

Łączymy się w bólu i żalu po utracie naszej koleżanki, największej „łojantki” w Sekcji Matki Naszej.

Uroczystości żałobne odbędą się w kościele parafialnym w Zadrożu, gmina Trzyciąż, powiat Olkusz, w sobotę 25 września. O godz. 12:30 odmówiony będzie Różaniec, a Msza Św. Żałobna odprawiona zostanie o godz. 13:00.

Majka

Odszedł Janusz Paszkowski

Dodał Ewelina Raczyńska, 31 sierpnia 2021 Kategorie: Aktualności, Ważne Brak komentarzy
Odszedł Janusz Paszkowski

Z ogromnym smutkiem informujemy, że odszedł nasz wieloletni kolega klubowy, przyjaciel, grotołaz – Janusz „Jasiu” Paszkowski.

Pogrzeb odbędzie się 02.09.2021 (czwartek) o godzinie 12:00 na cmentarzu parafialnym św. Ducha ul. Bardzka 80 we Wrocławiu.

Msza Święta odbędzie się przed pogrzebem, Stypa rodzinna natomiast zaraz po (Stypa klubowa odbędzie się po Stypie rodzinnej, Majka zaprasza do siebie na ul. Semaforową).

Cześć Jego pamięci.

Zarząd SMN

Pogrzeb Marka Trzeciakowskiego

Dodał Mirek Kopertowski, 22 lipca 2021 Kategorie: Aktualności, Ważne Brak komentarzy
Pogrzeb Marka Trzeciakowskiego

Z wielkim smutkiem zawiadamiam ,że dzisiaj /21.07.2021/ odszedł po zmaganiach z chorobą MAREK  TRZECIAKOWSKI – grotołaz, znakomity fotograf, wspaniały Kolega.

Pogrzeb Marka odbędzie się 24.07.2021 /sobota/ o godz. 14.00 na cmentarzu przy.ul.Grabiszyńskiej.

Cześć Jego pamięci.

Mika Anioł

Odszedł Piotr Bernhard

Dodał Mirek Kopertowski, 8 lipca 2021 Kategorie: Aktualności, Ważne Brak komentarzy
Odszedł Piotr Bernhard

Odszedł Piotr Bernhard.

Zmarł podczas akcji w Pamirze.

Piotr był wieloletnim członkiem SMN, wspinał się, zdobywał jaskinie, uprawiał kolarstwo górskie i pływał kajakiem. Zginął oddając się swojej pasji.

Jego marzeniem było wejście na 50 alpejskich szczytów 4 tysięcznych na 50 urodziny. Zabrakło mu niewiele. Odszedł w wieku 50 lat.

Jubileusz 65-lecia Sekcji Grotołazów Wrocław

Dodał Emil Hamera, 22 czerwca 2021 Kategorie: Aktualności, Bez kategorii, Ważne Komentarze: 1
Jubileusz 65-lecia Sekcji Grotołazów Wrocław

Koleżanki i Koledzy,

Z przyjemnością zapraszamy na obchody 65 – lecia SGW Wrocław.

Impreza okolicznościowa odbędzie się w terminie 18-19 września 2021 w domu wypoczynkowym Gigant, ul. Sanatoryjna 5 w Międzygórzu.

Szczegóły organizacyjne i plan obchodów zamieścimy niebawem na naszej klubowej stronie.

Z Taternickim Pozdrowieniem, 

Zarząd SGW Wrocław

Pogrzeb Jana Waszkiewicza

Dodał Mirek Kopertowski, 28 marca 2021 Kategorie: Aktualności, Ważne Brak komentarzy
Pogrzeb Jana Waszkiewicza

Ś.p. Jan Waszkiewicz, przyjaciel SMN, matematyk, samorządowiec, podróżnik. Jego pogrzeb we Wrocławiu w Wielką   Środę, 31 marca,  Msza Św. o 12.30 w kościele na Ul. Monte Cassino p.w. Świętej Rodziny, potem pogrzeb na pobliskim cmentarzu na Sępolnie. Żegnaj Janie! Bóg Cię przyjmie, a przyjaciele będą pamiętać!

Piotr Wojciechowski

Odszedł Ryszard Paluch

Dodał Mirek Kopertowski, 4 marca 2021 Kategorie: Aktualności, Bez kategorii, Ważne Brak komentarzy
Odszedł Ryszard Paluch

Odszedł nasz Kolega i Przyjaciel śp. Ryszard Paluch. Był kierownikiem wielu wypraw, w tym wprawy na dno Afryki.

Zarząd SMN