Tatry w Maju 2022. Trawers czarnej i egzamin 

Dodał Aleksandra Kita, 21 czerwca 2022 Kategorie: Aktualności, Działalność krajowa, Działalność szkoleniowa, Ważne Brak komentarzy

Pod koniec maja 2022 r. odbyła się nietypowa, kursowa wycieczka w Tatry. Zazwyczaj kursanci mają możliwość wyjazdu do jaskiń w Tatrach w czasie dwóch obozów – letniego i zimowego. Tak było i u nas. Jednak pandemia negatywnie dotknęła nasz kurs i większości kursantów brakowało przejść jaskiniowych. Poza tym, najlepsze warunki do egzaminu są na bazie w Witowie: kursanci i egzaminatorzy są zamknięci w domu bez możliwości ucieczki. Do tego brak internetu sprawia, że można polegać tylko na swojej wiedzy.

Dlatego plan był taki, żeby w sobotę zrobić wyjście do jaskini, a w niedzielę zdawać/zdać 🙂 egzamin.

Obozy odbywają się latem i zimą nie bez powodu: warunki panujące w tym czasie pozwalają na zwiedzanie wielu, różnych jaskiń. Pod koniec maja znaczna część udostępnionych jaskiń jest niedostępna ze względu na wysoki poziom wody, a w niektórych z nich zaczyna padać jaskiniowy deszcz. Ponadto większość typowych jaskiń kursowych była już zwiedzana przez kursantów.

Okazało się, że idealną jaskinią jest jaskinia Czarna. Jest dość sucha i posiada kilka sposobów przejścia, więc zawsze można znaleźć coś nowego. Dodatkowo, symbolicznym jest zakończenie kursu taternictwa w jaskini, która była eksplorowana przez nasz klub w 1961 roku.

Czarna Jaskinia ma kilka otworów: trzy po południowo-zachodniej stronie góry, jedno po stronie północno-wschodniej. Z obu stron liczne korytarze prowadzą do Szmaragdowego jeziorka. 

Jedną z popularnych tras jest przejście przez całą jaskinię od wyjścia południowego do północnego, tzw. trawers Czarną. Jednoczesna obecność wystarczającej liczby kursantów i instruktorów umożliwia jednoczesne przejście jaskini z obu stron.

Jedna ekipa idzie od wejścia północnego, druga od południowego, spotykają się nad Szmaragdowym jeziorkiem, gratulują sobie, że nie zgubili się w ciemnej jaskini i wychodzą drugą stroną po zaporęczowanych już linach. Ważnym elementem planu działania jest odpowiednie zaplanowanie czasu, aby nie trzeba było zbyt długo czekać na przyjazną ekipę. Dodatkowo ustalony był czas powrotu: jeśli z jakiegoś powodu spotkanie nie odbędzie się przed wyznaczoną godziną, grupa wraca. Zamiast trawersu, zrobilibyśmy wtedy też fajną akcję ale tylko do jeziorka. 

Takie trawersy mają interesujący aspekt. Ponieważ wychodzisz z jaskini innym wyjściem niż to, którym wszedłeś do niej, przy wyjściu masz tylko to, co niosłeś przez cały trawers. Jeśli chcesz wrócić do bazy w butach i spodniach, noś to wszystko ze sobą. Ja wybrałem tylko buty, bez spodni jakoś można sobie poradzić, bo w nocy niewiele widać. Jednocześnie w drodze powrotnej trafia się na plecaki drugiej drużyny. Możesz poprosić o schowanie w nich wcześniej kanapek, tak aby czekały na Ciebie, gdy wyjdziesz 🙂

Nasza ekipa szła od strony północnego wejścia (nr 3), musiała wyjść nieco wcześniej, aby dotrzeć na miejsce spotkania o tej samej porze. Dojście do jaskini jest bliskie, ale wymaga dość stromego podejścia na Adamicę. Jednak zainspirowani przykładem naszego niesamowitego sportowca Piotra, szybko i prawie bez przekleństw wdrapaliśmy się na polanę Upłaz. Po przejściu tej polany dotarliśmy do niewielkiej wnęki w skałach, gdzie wygodnie można przebrać się w kombinezony i zostawić rzeczy. Potem pojawiła się lina do wspinaczki i wejście do jaskini. 

W Jaskini Czarnej zawsze imponowały mi duże sale i nacieki, a zwłaszcza biały `twaróg` na ścianach za Brązowym Progiem. Jedną z takich sal jest Sala św. Bernarda tuż po zjeździe z góry. Olbrzymia komnata z ogromnym tunelem Colorado (który zaskakująco szybko kończy się ślepym zaułkiem).

Charakterystyczną cechą jaskini jest również to, że na prawie każdej trasie masz wspinaczkę: z liną i asekuracją lub po prostu zapieraczką. 

W kilku miejscach jaskinia ma liczne korytarze i łatwo się zgubić, mając tylko szkic techniczny. W tym miejscu pomógł nam tekstowy opis jaskini, do którego wcześniej podchodziłem dość sceptycznie.

Spotkanie nad jeziorem odbyło się zgodnie z planem. Drugi zespół szedł jednak trochę wolniej i dał nam nieco ponad godzinę na podziwianie piękną hali i wysłuchanie historyjek doświadczonych grotołazów. 

Za głównym wyjściem jest dość strome zejście. I o ile zimą śnieg pozwala na zejście w pozycji niemal siedzącej na śniegu, o tyle latem trasa ta wymaga koncentracji i wysiłku. I butów, które trzeba było w workach ciągnąć przez całą jaskinię.

Wracaliśmy już po ciemku, więc nikt z odwiedzających park nie spotkał osób w butach, piżamach i kaskach z czołówką 🙂 

To był mój czwarty raz w Czarnej. Czy widziałem już wszystko? Oczywiście, że nie, chciałbym kiedyś wrócić, posiadając już kartę taternika i pochodzić licznymi partiami. Zwłaszcza, że jak mówią, w jaskini mogą być jeszcze nowe, nieodkryte miejsca. 

=====

Relacja kursantów