Eksploracja w Zachodniej Wirginii

Dodał Ewelina Raczyńska, 14 kwietnia 2016 Kategorie: Aktualności, Działalność, Działalność zagraniczna, Ważne Brak komentarzy
Eksploracja w Zachodniej Wirginii

Nie ograniczając się do pobliskich Waszyngtonowi stanów, postanowiłam tym razem wybrać się w okolice prawdziwego Waszyngtonu, tego z literkami DC;). Celem mojej podróży było spotkanie grotołazów z Zachodniej Wirginii i odwiedzenie z nimi tamtejszych jaskiń, tym razem nielawowych.

 

 

Podróż

 

Droga ku tej przygodzie nie należała do najszybszych (ok 4788km), jedyne ponad 5,5 godziny lotu na drugi koniec USA, a później jeszcze 3,5h w aucie, aby w końcu dotrzeć w jakże urokliwe Appalachy (ang. Appalachian Mountains).

Tamtejsi grotołazi przywitali mnie jak to grotołazi – jakbyśmy się znali od zawsze. Młoda, wesoła ekipa. Zatrzymaliśmy się w ichniejszym klubowym domku, skąd zawsze wyruszają na eksplorację. Tematów bowiem do odkrywania ciągle tu nie brakuje. Wprawdzie rekordów głębokości tu nie pobiją, ale za to tutejsze jaskinie są bardzo rozległe i wielopoziomowe.

Po przylocie okazało się, że będę miała przyjemność uczestniczyć w eksploracji jaskini o nazwie Kimble Pit w „krasowej krainie” zwanej Germany Valley. Razem z Johnem i Corey udaliśmy się zatem na biwak, chłopaki są doświadczonymi grotołazami, którzy w większości sami wyeksplorowali ową jaskinię, poza tym kilkukrotnie uczestniczyli w wyprawach do Meksyku. Miałam się okazje przekonać o tym w jaskini.

 

GV 160315
Otwór jaskini znajduje się na środku łąki, między pasącymi się krowami, na prywatnym terenie. Z auta, trzeba było pokonać aż 15 kroków do pierwszej liny. Chłopaki pod kombinezonem wewnętrznym mieli jedynie szorty i koszulki, mówili, że będzie ciepło:).
Dotarcie na biwak wymagało kilku godzin, z czego dużą część stanowiły liny, w dół, w górę, w dół, w górę, po jednym poziomie. Po tym czasie już wiedziałam, że moje wnętrze jest zbędnym elementem, temperatura w jaskini wynosiła bowiem około 13st C!

Po dotarciu na biwak, zjedliśmy po batoniku i ruszyliśmy na przodek. Najpierw zajęliśmy się zatem eksploracją. Metody eksploracji niewiele się nie różnią od naszych, kartowanie również (palm, leica, taśma do oznaczania punktów).

Na jednej szychcie udało nam się odkryć 518 stóp (ok 158m) co dało Kimble Pit długość 6.29 mil (ok10km) i głębokość 429 stóp (-131m). Nie jest, więc to mała jaskinia. Nie jest też pozbawiona uroku: liczne meandry, wiele ciekawych nacieków.

Kimble Pit

Po kilku godzinach wróciliśmy na biwak, żeby coś zjeść i nie, nie jeszcze nie spać! Kolejna wycieczka, tym razem Corey zabrał nas w najładniejsze partie jaskini, obeszliśmy ją zatem prawie całą tego dnia. Po kolejnych kilku godzinach wróciliśmy już na biwak ostatecznie. Była 3 rano.

A na biwaku? Jak to na biwaku, szałowe jedzenie i pogaduchy do rana. Różnice? Przede wszystkim przyjemna temperatura! A poza tym? Żadnych! Te same tematy rozmów, kto był to wie;) No może jeszcze coś…jak niżej;)

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Oczywiście nie wstaliśmy o 6 rano, tylko trochę później, bez pośpiechu, kawka, kawka, kawka:). A potem ruszyliśmy na powierzchnię.

Chłopaki zabrali mnie też na wycieczkę po okolicy, zobaczyliśmy trochę gór i sławne wspinaczkowo w okolicy – Seneca Rocks.

A mi zostało jeszcze sporo czasu do odlotu, nie omieszkałam zatem zwiedzić przereklamowaną nieco (moim zdaniem) stolicę USA.

Washington DC

 

Krótki to był weekend, ale zdążyliśmy się polubić, bo niedługo znów jedziemy razem do jaskiń, tym razem do stanu Tennessee!

Uczestnicy:
Corey Hackley
John Harman
Ewelina Raczyńska

W jaskiniach lawowych stanu Waszyngton

Dodał Ewelina Raczyńska, 11 kwietnia 2016 Kategorie: Aktualności, Działalność, Działalność zagraniczna, Ważne Brak komentarzy
W jaskiniach lawowych stanu Waszyngton

Jakby to było, mieszkając w Seattle (USA), nie odwiedzić tutejszych jaskiń! Stan Waszyngton, posiada jeden klub jaskiniowy (amer. Grotto), który skupia ludzi z całego stanu (czyli obszaru prawie 60% pow. Polski!). Niektórzy na comiesięczne spotkania jadą aż ponad 4h! I niestety nie jest ich za dużo, obecnie około 10-20 osób.

Jaskinie tego stanu to głównie formacje lawowe. Większość takich jaskiń to fragmenty tzw. rur lawowych. Amerykanie mówią na nie po prostu lava tubes. Znajdują się one na terenie starego terenu polawowego pokrytego obecnie normalna roślinnością i lasem. Nie trzeba się do nich wspinać ani szukać gdzieś wysoko, można się o nie potknąć na wycieczce po lesie.

Mi udało się pojechać na kilka weekendowych wyjazdów z grotołazami z Seattle i Oregonu w rejon Gifford Pinchot National Forest, okolice wulkanów Mount Saint Helen i Saint Adams. Tam znajduje się ich najwięcej.

Region jaskin lawowych

Rejon ten bogaty jest w jaskinie o dużych salach, czasem sięgających do 20m wysokości (np. Cheese Cave), a także w maleńkie i wąskie, takie do „ciorania”. Jaskinie rozwinięte w lawach są często pogmatwanymi labiryntami korytarzy (jak np. w Deadhorse Cave), często ozdobionymi w niesamowite formacje lawy.

Masochist Maze

Ściany tych jaskiń często pokrywają zastygnięte formy spływającej niegdyś lawy, układających się w najrozmaitsze kształty. Do ciekawostek należy fakt, że można w owych jaskiniach znaleźć np fragment bardzo starej włóczni, często zrobionej z obsydianu. Osobiście udało mi się zobaczyć taki grot, nietknięty jeszcze przez człowieka (tzw. the Spear Point)! Tydzień później został on już zabrany do badań, przez archeologów .

Spear Point

Z fauny oprócz zwykłych pajęczaków wszelkiej maści, robaków czy nietoperzy, występują tutaj dość licznie urocze salamandry.

lava (2)

A jakie panują warunki wewnątrz w takich jaskiniach? Temperatura i wilgotność podobna do naszych, około 4st C. Pamiętać jednak należy, żeby zabrać ze sobą nakolanniki, cioranie się po ostrej jak szkło lawie może dać naprawdę w kość! Lin natomiast w większości tych jaskiń nie potrzebujemy, są głównie poziome, czasem tylko z małymi prożkami.

Formacje lawowe

A jak powstały jaskinie lawowe?

Wg artykułu „Jaskinie lawowe – zarys problematyki” /Michał Gradziński, Renata Jach/ Powstanie rur lawowych jest związane ze spływami lawy bazaltowej. Powstanie rur lawowych jest wynikiem różnych procesów. Najczęściej jest efektem rozwoju skorupy ponad płynącym strumieniem lawy. Taka skorupa ostatecznie pokrywa cały potok lawowy. Powstaje ona dzięki gradientowi termicznemu pomiędzy płynącą lawą a atmosferą.

Czyli mówiąc po ludzku jaskinie lawowe o przekroju tuneli tworzą się, gdy lawa o niskiej lepkości zastyga na powierzchni, podczas gdy we wnętrzu wciąż trwa jej przepływ. Ściany tunelu pogrubiają się wraz ze stygnięciem skał, ale trwający przepływ może powodować topnienie skał położonych niżej, obniżając dno tunelu i jednocześnie podwyższając ściany.

Odwiedzone do tej pory jaskinie:

  • Fall’s Creek
  • Skamaniac Cave’s
  • Deadhorse to see the Spear point
  • Twin Skull’s
  • Tubal
  • Stumpy Cave’s
  • Blank
  • Stairwell
  • Vacant Cave’s
  • Thanksgiving Cave

Co tu dużo mówić, zobaczcie galerię zdjęć! 😉

Ewelina Raczyńska

Walne Zebranie 2016

Dodał Ewelina Raczyńska, 3 marca 2016 Kategorie: Aktualności, Bez kategorii Brak komentarzy
Walne Zebranie 2016

 

 

 

 

 

 

W imieniu obecnego Zarządu chciałabym wszystkich poinformować o zbliżającym się Walnym Zebraniu Członków Sekcji Matki Naszej, na którym to zostanie wybrany nowy zarząd i komisja rewizyjna.
Data zebrania przewidziana jest na dzień 13 kwietnia 2016 roku, na godzinę 18:00. Tym razem odbędzie się ono w dużej sali wykładowej, w Instytucie Biologii Środowiskowej, Uniwersytetu Wrocławskiego na ul. Sienkiewicza 21 (obok Ogrodu Botanicznego).

Przypominam, że aby wziąć czynny udział w zebraniu należy być członkiem klubu i nie zalegać ze składkami.

Zapraszam do wglądu statutu Sekcji, aby każdy członek był świadomy praw i obowiązków.

W razie pytań lub wątpliwości, proszę pisać na maila: sgw@sgw.wroc.pl

 

Z taternickim pozdrowieniem

W imieniu Zarządu

Ewelina Raczyńska

Weź udział w szkoleniach dla grotołazów w Niemczech!

Dodał Ewelina Raczyńska, 17 lutego 2016 Kategorie: Aktualności, Działalność szkoleniowa Brak komentarzy
Weź udział w szkoleniach dla grotołazów w Niemczech!

Zapraszamy do wzięcia udziału w międzynarodowym „kampie dla młodych grotołazów”. Szkolenia te organizowane są od lat w Niemczech, w dużej części dofinansowywane przez UE.

Szczegółowe informacje są dostępne na stronie: www.juhoefola.de

 

Formularz dostępny jest tutaj: formularz_zgłoszeniowy.

Zapraszamy!

 

W Wielkiej Śnieżnej raz jeszcze

Dodał Ewelina Raczyńska, 5 lutego 2016 Kategorie: Aktualności, Działalność, Działalność krajowa, Ważne Brak komentarzy
W Wielkiej Śnieżnej raz jeszcze

No więc stało się,

W dniach 30.01-2.02. 2016 odbyły się kolejne działania jaskiniowe naszego Klubu. Odwiedziliśmy ponownie partie Wrocławskie w jaskini Wielkiej Śnieżnej. Niskie stany śniegu w Tatrach okazały się nieco mylące, bo przy otworze było nawiane jak za dawnych dobrych czasów, gdy zima była zimą. Rura wejściowa też nie przypominała szerokiego korytarza jak to ostatnimi laty bywało.

W wyjściach udział wzięli: Paweł Mazurek, Szymon Sośnicki, Marek Tarnowiecki, Łukasz Chrzanowski, Grzegorz Hołowiak i niżej podpisany Przemysław Skowroński-kierownik.

 

 Kopiąc igloo….
20160130_143755
                                                                        
 
20160130_142725
                                Zawodnicy:)

Wyjazd rozpoznawczy do wywierzyska Schwarzbach, konferencja Niemieckiej Federacji Speleologicznej /VdHK/

Dodał Ewelina Raczyńska, 18 października 2015 Kategorie: Aktualności, Działalność, Działalność zagraniczna, Nurkowanie, Ważne Brak komentarzy
Wyjazd rozpoznawczy do wywierzyska Schwarzbach, konferencja Niemieckiej Federacji Speleologicznej /VdHK/

Wywierzysko Schwarzbach (niem. Schwarzbachloch) jest jednym z większych wywierzysk regionu, odprowadza wodę z pokaźnego masywu Reiter Alpe.

Wywierzysko znajduje się w pobliżu miejscowości Ramsau, na obrzeżach parku narodowego Berchtesgaden, kilkadziesiąt kilometrów na zachód od Salzburga (ale po stronie niemieckiej). W 2003 roku Włodek Szymanowski i Andrzej Szerszeń odwiedzili to miejsce, ale nie udało im się zanurkować w wywierzysku ze względów formalnych.

  • Schwarzbachloch, źródło: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Schwarzbachloch.JPG

W tym roku Jurgen Bohnert, jeden z najbardziej prominentnych nurków niemieckich, w rozmowie z Mirkiem Kopertowskim zaproponował kontynuację eksploracji wywierzyska. Szczególnie interesujący ma być przepływ powietrza w dużej sali Schwarzbachdrom, za syfonem 7. Postanowiliśmy rozpoznać temat i 5 września 2015 wybraliśmy się w dwuosobowym składzie (Mirek Kopertowski, Maciek Czykierda) do Niemiec. Wyjazd połączyliśmy z wizytą na dorocznej konferencji Niemieckiej Federacji Speleologicznej.

Konferencja

Przyjechaliśmy po południu, w sam raz, aby wybrać się na finalne prezentacje konferencji. Szczególnie podobała nam się prawie godzinna prezentacja filmów, zdjęć i animacji komputerowych Carstena Petera – warto było. Dodatkowym atutem pojawienia się na konferencji było nawiązanie nowych znajomości z ważnymi osobistościami niemieckiego speleo, co na pewno pomoże nam w przyszłości – np. w pozyskaniu pozwoleń, logistyce wypraw itp. Rozmawialiśmy także z kilkoma osobami z Bułgarii na temat potencjalnego wyjazdu letniego do jaskiń bułgarskich.

Schwarzbach

W niedzielę 06.09.2015 wybraliśmy się do wywierzyska. Przygotowanie podstawowego sprzętu nie trwało długo i wraz z dość dużą grupą „widzów” podjechaliśmy do parkingu za przełęczą Schwarzbachwacht, skąd było najbliżej do wywierzyska. Ostatecznie do jaskini weszło 5 osób. Poziom wody był bardzo wysoki, miejca, które są w suchych warunkach bez problemu do przejścia były zalane wodą. Udało nam się relatywnie bezproblemowo osiągnąć obejście syfonu 2, ale niestety dojście do syfonu 3 było niemożliwe, ze względu na wysoki poziom wody (Jurgen twierdził, że w wyniku deszczu poziom wzrósł o jakieś 20 m!). Choć nie osiągnęliśmy biwaku, który jest za syfonem 6, to jednak wizyta w jaskini dała nam pewne informacje i naświetliła potencjalny problem, jakim jest szybki i bardzo znaczący przybór wody (zimnej wody!) i ewentualne problemy nawigacyjne podczas pokonywania suchych partii. Samo poruszanie się po jaskini jest proste, nie ma dużo odcinków linowych ani ciasnot.

Po wyjściu z jaskini zostało nam trochę czasu, udaliśmy się na eksplorację powierzchniową na zboczach góry Eisberg.

W poniedziałek prowadziliśmy eksplorację naziemną na zboczach góry Zirbeneck, gdzie dzięki pomocy GPSa próbowaliśmy znaleźć się bezpośrednio nad salą Schwarzbachdrom. Mirek odnalazł kilka nowych otworów, jednak żaden z nich nie dawał perspektyw na eksplorację w kierunku interesującej nas sali. Wycieczka powierzchniowa była w sumie niezłą przygodą: przedzieranie się przez kosówki, dziki teren, ekspozycja, piękne widoki. Całe szczęście, że pogoda nam dopisywała, a ścieżki używane przez myśliwych prowadziły tam, gdzie trzeba 🙂

We wtorek wymieniliśmy się informacjami technicznymi, porozmawialiśmy o planowanej eksploracji w styczniu i lutym (najlepsze miesiące ze względu na niski poziom wody) i przed północą wróciliśmy do Wrocławia.

 

Maciek Czykierda

60-lecie Sekcji Matki Naszej

Dodał Ewelina Raczyńska, 18 października 2015 Kategorie: Aktualności, Bez kategorii komentarze 2
60-lecie Sekcji Matki Naszej

W sobotę, 3 października 2015 r. odbyło się wielkie świętowanie 60-lecia klubu SGW. To doniosłe wydarzenie w dziejach Sekcji Matki Naszej miało miejsce w schronisku „Orzeł” w Górach Sowich. Wesoła, głośna, a zarazem sentymentalna impreza  na długo pozostanie w sercach biorących w niej udział członków Sekcji oraz licznych gości.

To zacne wydarzenie zawdzięczamy Kasi Witkowskiej – wieloletniej członkini SGW, która brawurowo je zorganizowała. Dzięki niej  wielu starszych klubowiczów spotkało się po latach, a grotołazi mogli wymienić się doświadczeniem, wysłuchać ciekawych historii o dużych odkryciach jaskiniowych oraz powspominać dawne czasy.

Obchody trwały od samego rana. Rozpoczęły się mszą świętą w kościele Św. Marcina w Sokołowcu. Msza została odprawiona w intencji zmarłych grotołazów. Następnie, po przepysznym obiedzie, wszyscy obecni zebrali się na pokazach filmów, zdjęć z wypraw i akcji jaskiniowych. Prelegenci z entuzjazmem opowiadali o szczegółach swoich dokonań. Po kolacji obecny prezes klubu SGW Krzysztof Furgał oficjalne ogłosił rozpoczęcie obchodów 60-lecie klubu SGW.

Nie zabrakło licznych przemówień i wspomnień. Głos zabrali m.in. prezes, Piotr Wojciechowski, Krzysztof Cena. Po przemówieniach, ku zaskoczeniu uczestników jubileuszu, szczególnie tych najmłodszych, wspaniali i cenieni, z dużym stażem grotołazi zorganizowali prześmieszny spektakl – Trio Marconi, w składzie: Piotr Wojciechowski, Krzysztof Cena, Janusz Fereński, Mateusz Jodłowski, Kazimierz Sokołowski, Jerzy Stryjecki, Zbigniew Kościelny. Cała sala miała niesamowitą zabawę, wybuchy śmiechu co chwilę przerywały przedstawienie.

Roman Bebak przygotował specjalnie na imprezę zagadkę ?zdjęciową?. Na pięknie oprawionej fotografii widać było grotołaza wspinającego się po drabince w ?jakiejś? jaskini… Należało odgadnąć, kim jest ten grotołaz. Jak się okazało, nikt nie zgadł, więc nie podam odpowiedzi, a znam ją na pewno:)

W trakcie obchodów zorganizowano również zbiórkę pieniędzy, przeprowadzając aukcję (przedmiotem aukcyjnym była 3-litrowa butelka Jack Daniell’s). Pieniądze z aukcji zostaną przeznaczone na cele statutowe.

Oczywiście 60-lecie nie mogło obyć się bez muzyki. Były tradycyjne pieśni grotołazów oraz  skoczna muzyka, przy której klubowicze bawili się do białego rana. Nieobecni mogą tylko żałować, że ich tam nie było:)

Z taternickim pozdrowieniem
Dagmara Zadrożna

 

 

 

Zmarł Marek Mich

Dodał Ewelina Raczyńska, 24 lipca 2015 Kategorie: Aktualności, Bez kategorii Brak komentarzy
Zmarł Marek Mich

Z przykrością informujemy, iż  zmarł nasz drogi przyjaciel śp. Marek Mich.
Pogrzeb odbędzie się w piątek (24.07.2015 r.) o godzinie 09.00 na cmentarzu Komunalnym w Leśnicy przy ul. Trzmielowieckiej.

„Umiera się nie po to, by przestać żyć, lecz po to, by żyć inaczej”
Paulo Coelho

Katharsis wg Kursantki

Dodał Ewelina Raczyńska, 22 kwietnia 2015 Kategorie: Bez kategorii, Działalność szkoleniowa Brak komentarzy
Katharsis wg Kursantki

Długo zbierałam się, żeby napisać co nieco o obozie letnim w Tatrach w 2014 r. Mój pierwszy tekst miał za dużo cytowań z literatury i nie mógł zostać upubliczniony. Nie umiałam nazwać tego co przeżyłam będąc tam, nie mogłam znaleźć słów, które w sposób dokładny oddałyby to co czułam. Prawie po roku udało mi się odnaleźć właściwe słowo – KATHARSIS*. Bynajmniej znałam to słowo wcześniej ale nie przywiązywałam do niego zbyt dużej wagi. Prawdopodobnie dlatego, że nigdy wcześniej nie doświadczyłam emocji, które ono reprezentuje. Po kolei…

 

Przygotowania do wyjazdu jak zawsze były bardzo emocjonujące. Jak każdy wyjazd do którego człowiek się przygotowuje na 48h przed godziną zero zaczynają biegać Ci po brzuchu małe zajączki. Tu i ówdzie leży już część rzeczy (żebym nie zapomniała to zostawię już te buty na wierzchu). Przestrzeń życiowa zaczyna Ci się zmniejszać a sprzęt przejmuje władzę nad Twoim domem rozkładając swoje macki tu i ówdzie. Czasami powodując w środku nocy krzyk – Ałaaaaaa! znowu zostawiłaś tej szpej pod nogami!. Z czasem się przyzwyczajasz. Najgorsza jest ta noc przed wyjazdem. Czujesz jak rozrywa Cię od środka. Po prostu wulkan emocji. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że zupełnie nic nie możesz z tym zrobić. To minie samo, dopiero kiedy wyruszysz w podróż. Ciężko Ci zasnąć. Tysiące razy w myślach przebiegasz czy na pewno zabrałeś ze sobą wszystko. Czy na pewno w plecaku leży szczoteczka do zębów i plastry, nóż, przeciwbólowe, skarpetki, majtki, delta, lonżyk i kombajn…Czy wzięłam kombajn? A gdzie wpakowałam wewnętrzny? A kalosze….? Jakoś udaje Ci się zasnąć, choć śpisz jak w letargu. W napięciu i budzisz się przed budzikiem w obawie, że przegapisz godzinę odjazdu. Jak wstajesz to ciężko jest coś zjeść. Nic nie pasuje. Za wcześnie. Kto jada śniadanie o 4:00 nad ranem?! Wchodzi Ci tylko jogurt jeśli masz jakiś w lodówce, która świeci pustkami bo przecież wyjeżdżasz na tydzień lub dłużej i nic nie może w niej zostać. Ewentualnie herbata. Tylko nie zapomnij wypłukać kubka bo pleśń się zalęgnie! Wreszcie, jest…udało się! Jedziesz! Już w drodze i tak okazało się że czegoś nie wziąłeś. ZAWSZE coś zostanie w domu. Nie ważne , że jeździsz na tę wyprawę od lat i zawsze bierzesz to samo. ZAWSZE coś zostanie, i zawsze jest to coś innego. Każdego roku jakaś z twych rzeczy zostaje osamotniona i porzucona. Zazwyczaj już w połowie drogi godzisz się z tym, że zobaczysz ją za kilka tygodni. Przyjeżdżasz na miejsce do bazy. Nagle jak ręką odjął zajączki idą precz. Niepokój zostaje zastąpiony przez spokój. Zapada harmonia. Zupełna harmonia. Jesteś Ty, jest TU i TERAZ. Są góry. To najważniejsze. Wszystko potem jakoś się ułoży.

 

W Tatrach byłam po raz pierwszy w życiu w wieku 24 lat. Straszne, prawda? Też tak uważam.

Widziałam ogrom tych gór i zastanawiałam się co się wydarzy i jak to będzie. Założenie kursowe – zrobić 5 letnich przejść. Mój cel? Zrobić choć jedno…Naprawdę. Zastanawiałam się czy w ogóle dojdę pod jaskinię. Pierwsza jaskinia do jakiej poszliśmy to Ptasie Studnia.

Zastanawiałam się czy dojdę do jaskini- doszłam. Sukces!

Zastanawiałam się czy zejdę na dno jaskini – zeszłam. Sukces!

Zastanawiałam się czy wyjdę z jaskini – wyszłam. Sukces!

Zastanawiałam się czy zejdę do bazy – zeszłam. Sukces!

Matko aż tyle sukcesów jednego dnia! To chyba był dzień, w którym osiągnęłam najwięcej sukcesów w życiu w tak krótkim czasie. Już tam pierwszego dnia zaczęło się moje Katharsis. Byłam skrajnie z siebie zadowolona. Ja – dałam radę! Zaliczyłam jaskinię! ŁAŁ! Plan zrealizowany a jak coś się jeszcze uda zrobić to będzie dobrze. Oprócz oczyszczenia doznałam także innych emocji. Okazało się bowiem, że się boję. Boję się bardzo. Stromości, przepaści i wąskich ścieżek. Boję się tego, że się potknę ( mam słabe nogi) przewrócę się i spadnę w przepaść. Po prostu, że będzie po mnie. Spanikowałam do tego stopnia, że nie byłam w stanie zrobić kroku dalej. Wtedy zawołałam Krzysia.

– Krzysiu!

– co się stało? – odkrzyknął Krzyś prowadząc grupę na przodzie.

– mógłbyś tu przyjść?! -(przecież wstyd drzeć się przed całą grupą, że się boję!!!)

– już idę – odpowiedział.

– co się stało? – zapytał

– bo ja się boję takich dużych otwartych przestrzeni i wąskich ścieżek. Mógłbyś iść tuż przede mną?

(wydawało mi się, że jeśli ktoś idzie przede mną to w jakiś sposób mnie uratuje od sturlania się i niechybnej śmierci w razie potknięcia)

– nie ma problemu. To co idziemy?

No i poszliśmy. Ale to nie jedyna przygoda, którą Krzyś ze mną miał podczas tego wyjazdu…

Wieczorem po przyjściu do bazy w ruch poszły wszystkie maści jakie miałam. Kolana posmarowane, magnez wypity. Można odpoczywać. Na szczęście mieliśmy dzień restu, bo jak się okazało następnego dnia rano – ledwo mogłam się ruszać.

Potem przyszła kolej na Jaskinię Marmurową. Znowu tym znienawidzonym przeze mnie szlakiem. Ale już troszkę bliżej niż ostatnio. Znowu te same dylematy – dojdę? wejdę? wyjdę? zejdę?. Znowu kolejny dzień i kolejne sukcesy na koncie. Ale i tu się nie obyło bez problemów. Podczas powrotu zastała nas burza. Ale nie jakaś tam burza. Konkretna. Z piorunami strugami deszczu jak z Niagary i potokami błotnymi na ścieżkach. A o ile wchodzę wolno to schodzę jeszcze wolniej(kolana). No i tak na odkrytej przestrzeni idę sobie ja z wodą w butach a przede mną co jakiś czas czeka na mnie Krzyś. Wokół walą pioruny a my nawet nie mamy się gdzie schować. Zupełnie. Pozostaje tylko iść w dół, dół, dół. Kiedy weszliśmy w las, dogoniła nas inna ekipa. Kolega Mazurek wziął na siebie plecak Krzysia a Krzyś wziął mój. To troszkę przyśpieszyło tempo schodzenia ale i tak nie zmieniło faktu, że byłam daleko w tyle i na ostatnim kilometrze mimo że był prosty i równy nie udało mi się dogonić ciągle oddalających się głów.

Potem znowu dzień restu. Następnie zostałam kierownikiem wyjścia. Żeby atrakcji i stresów było mało było to wyjście na dwie ekipy ( każda ze swoim kierownikiem wyjścia) wraz z noclegiem w jaskini. Dużo by tu mówić – przyjedźcie i zobaczcie poczujcie ten klimat sami – przecież nie mogę wam zdradzić wszystkiego! 😉 Akcja udana! Wszyscy wrócili cali i zdrowi.

Dzień restu i na koniec ostania jaskinia Śnieżna. Właściwie wisienka na torcie, gdyby nie fakt, że z początkowej grupy 5 osób zostałam Ja, Marta i Łukasz. Uszczuplenie ekipy wpływa dość na morale grupy ale to jeszcze dałoby się jakoś przeżyć gdyby nie fakt przedawkowania przeze mnie magnezu… Czym się to kończy? Poczytajcie a dowiecie się jaki dramat przeżyłam…. Akcja udana wszyscy cało i zdrowo wrócili do domów :)!

 

Plan wykonany w 500%. Liczyłam na jedno przejście zrobiłam 5. Kolana bolały horrrrendalnie przez 3 tygodnie( najdłuższy uraz w życiu). Do tej pory dają o sobie znać, więc muszę dbać o nie potrójnie. Czy było warto? TAK! Nie oddałabym żadnej ze spędzonych tam chwil , nie wymieniłabym ani jednej sekundy za miliony dolarów. To czego tam się doświadcza jest bezcenne i jedyne w swoim rodzaju.

 

Życzę wam wszystkim z całego serca, abyście mogli doświadczyć takiego Katharsis, oraz aby towarzyszyli wam tacy ludzie jakich udało mi się spotkać na mojej drodze życia.

 

 

z pozdrowieniami dla was

Magdalena Szpunt

 

 

*Katharsis (gr. oczyszczenie) ? uwolnienie od cierpienia, odreagowanie zablokowanego napięcia, stłumionych emocji, skrępowanych myśli i wyobrażeń. Elementy od których katharsis oczyszcza uprzednio podlegają kontroli mechanizmów obronnych, ego lub kontroli społecznej (persony jednostki); Uwolnieniu podlegają przede wszystkim kompleksy psychiczne, które dezorganizowały funkcje ego i niepokoiły świadomość.

źródło: www.wikipedia.pl

Kolos 2014 za wyprawę Hagengebirge!

Dodał Ewelina Raczyńska, 19 marca 2015 Kategorie: Aktualności, Działalność, Działalność zagraniczna, Ważne Brak komentarzy
Kolos 2014 za wyprawę Hagengebirge!

 

Z radością pragnę poinformować, że laureatem tegorocznego konkursu podrózników KOLOSY za rok 2014 w kategorii „Ekspolacja Jaskiń” nagrodę główną otrzymała wyprawa Hagengebirge 2014 klubów SKTJ i SGW.

 

Chcielibyśmy pogratulować sukcesu kierownikowi wyprawy Markowi Wierzbowskiemu, a także wszystkim uczestnikom, którzy brali udział w wyprawie przez te wszystkie lata. Składamy również gratulacje uczestnikom i kierownikowi wyróżnionej wyprawy do Chin.

Dla zainteresowanych poniżej link do wywiadu z  Dariuszem Bartoszewskim wielokrotnym członkiem wyprawy:

http://gdynia.naszemiasto.pl/artykul/kolosy-2014-w-gdyni-tydzien-pod-ziemia-to-mozliwe-zapewnia,3311137,art,t,id,tm.html

 

Oficjalny wpis na stronie Kolosów podaje:

„EKSPLORACJA JASKIŃ
KOLOS
Sopocki Klub Taternictwa Jaskiniowego i Sekcja Grotołazów Wrocław
za wyprawę Hagengebirge 2014, kierowaną przez Marka Wierzbowskiego, której uczestnicy odkryli ponad 3 km korytarzy w Jaskini Ciekawej, dzięki czemu jej długość przekroczyła 15 km, a głębokość osiągnęła 583 m.

 

WYRÓŻNIENIE
Wyprawa Centralna Komisji Taternictwa Jaskiniowego Polskiego Związku Alpinizmu, kierowana przez Andrzeja Ciszewskiego
za wyeksplorowanie ponad 8 km korytarzy w jaskiniach chińskich prowincjach Hubei, Chongqing i Guizhou.”