Wszyscy kursanci z niecierpliwością czekali na swoją pierwszą akcję jaskiniową. Tak wielką, że co niektórzy do Wojcieszowa przybyli już w piątek i racząc się rozgrzewającymi trunkami i opowieściami instruktorów o lokalnych jaskiniach, oczekiwali sobotniego poranka w siedzibie Speleoklubu „Bobry” Żagań. Tym razem piątkowa ekipa nie zawiodła i nie zaspaliśmy. Wprowadzając w niemałe zdumienie pozostałych kursantów, kiedy to w sobotni ranek przywitaliśmy ich w drzwiach o umówionej godzinie. Zaskoczyli nas także instruktorzy, przygotowując dla nas wyjście do Szczeliny Wojcieszowskiej, która to do łatwych jaskiń nie należy. Jak się później okazało byliśmy pierwszymi kursantami, których tam zabrali.
Szybko podzieliliśmy się na 3 grupy i każda wyruszyła do innej jaskini. Jak to zawsze bywa i tym razem nie obyło się bez perypetii. Samo podejście do Szczeliny zajęło nam dobrą godzinę, ale koniec końców udało się tam wejść. Sama akcja przekroczyła nasze najśmielsze oczekiwania. Było ciasno, trudno, brudno i wilgotno, czyli dostaliśmy wszystko o czym marzy każdy grotołaz. Większości z nas udało się pokonać zacisk, który ze względu na charakterystyczną budowę szybko ochrzciliśmy wdzięczną nazwą „Cipa”. W drodze powrotnej zrobił się mały korek na trawersie, który to przeczekaliśmy racząc się ciepłą herbatką z termosu przemyconego przez jednego z kursantów.
A po powrocie do bazy…tu dopiero się zaczęło. Wymiana wrażeń z pozostałymi grupami, suszenie kombinezonów, szybki przegląd siniaków, a zaraz potem konkurs w przechodzeniu zacisków pod ławką, disco chłosta w wykonaniu Mareckiego i kilkanaście butelek z rozgrzewającą „herbatką” krążących z ręki do ręki. Śmiechu było co niemiara i o dziwo znów nie zaspaliśmy. Wygląda na to, że Wojcieszowski klimat służy kursantom.
W niedzielę z rana kolejna akcja tym razem nieco spowolniona – wiadomo wszyscy poobijani po sobocie i tak dalej 😉 Tym razem było nieco łatwiej, ale za to dużo brudniej, no ale prawdziwy grotołaz błota sobie nie odpuści. Po powrocie do bazy nastroje podupadły, gdyż nadszedł czas powrotu do domu. Ale instruktorzy szybko podnieśli nas na duchu obiecując kolejny wyjazd już za 3 tygodnie. A zatem czekamy z niecierpliwością!