Zbyszek był prawdziwym Człowiekiem Gór i jaskiń, pełnym ciepła i życzliwości dla innych, godnym nasladowania wzorem dla młodych adeptów grotołażenia. Poznałem go dopiero pod koniec lat 60. minionego wieku, gdy pełnił funkcje kierbaza na naszych tatrzańskich wyprawach. Nie zapomnę nigdy Jego serdecznego uśmiechu i smaku gorącej herbaty, którą witał nas przed zasypywanym świeżym śniegiem otworem Śnieżnej. Było wtedy bardzo mroźno i mocno wiało, a On przyszedł w tej śnieżnej dujawicy, aby nas młodych – zmęczonych i zmarzniętych, po trudach ciężkiej akcji jaskiniowej, ciepło przywitać i pokrzepić. Gdy potem spotykaliśmy się już tylko sporadycznie, zazwyczaj na kolejnych sekcyjnych leciach, zawsze towarzyszył Jemu ten charakterystyczny, przyjazny wszystkim, uśmiech. Była w tym brodatym uśmiechu, który – poza kolorem brody – nie zmieniał się z upływem lat, nie tylko naturalna serdeczność, ale także zawarta w nim była niezapomniana, wielka osobowość Zbyszka. Jej znamienną cechą była aktywna, ciągła ciekawość świata,, jego przyrody i ludzi, którą realizował aż do późnych lat swego życia w trakcie różnych górskich eskapad.
W Jego relacjach, w których był dystans (a raczej pogodna przekora!) do postępujących z wiekiem różnych zdrowotnych słabości, zawarta była zawsze – pełna wrażeń z wędrówek pośród nowych górskich krajobrazów – wielka pasja poznawcza, gdy wspominał swoje najnowsze himalajskie trekingi.
Zbyszka, na tle innych grotołazów i ludzi gór, wyróżniała także wielka skromność, choś należał do pionierów SMN i był jednym z najsdzielniejszych jej „tatrzańskich kosynierów” (w latach, gdy do jaskiń chodziło się z lina sizalową i w drelichowym kombinezonie). Takim Go zapamiętałem, choć nie miałem z Nim takiego kontaktu jak Pionierzy SMN. Myślę, że starsi ode mnie seniorzy SMN napisza o NIM wiecej i ciekawiej, bo z Zbyszku nie można zapomnieć! (Tak jak nie można zapomnieć o innych grotołazach, którzy już odeszli do niebiańskich gór i grot, bo to Oni zapisali wiele pięknych i ciekawych kart historii SMN).
Żegnaj Zbyszku i czekaj cierpliwie na nas z niebiańską, górską herbatą.
Tadek Bryś