Pomysł zorganizowania wyprawy do gipsowych jaskiń północnej Rosji powstał podczas letniej wyprawy w Kaukaz, kiedy to przeczekując w namiocie bazowym kolejną z burz, pochodzący z różnych zakamarków Rosji, Białorusi i Polski, uczestnicy wyprawy licytowali się kto z nich ma dalej do jaskiń. Okazało się wtedy, że my mamy najbliżej ale równie blisko bo około 200 km mają, ku naszemu zdziwieniu, mieszkańcy Archangielska, co więcej posiadają tam ciekawy kras gipsowy z pokaźną ilością jaskiń.
Logistyką pobytu na północy zajął się nasz gospodarz – Losza Kabanichin, nam w zasadzie pozostało tylko uruchomić znajomości w Brześciu i w Moskwie w kwestii rezerwacji i zakupu biletów, a także zdobyć wizy, co jak zwykle okazało się przedsięwzięciem skomplikowanym, czasochłonnym i bezwzględnym dla portfela. Strategię transportu, forsowania stref zamkniętych i granic (posiadając w paszportach nieważne wizy), organizację noclegów po drodze itp. perfekcyjnie rozpracował niezastąpiony w takich sytuacjach ?za Bugiem? – Sergiej Starszy Kabanov.
Akcja z założenia miała mieć charakter wyprawy rekonesansowo- poznawczej, chociaż przed wyjazdem wiedzieliśmy już, że mamy wejść w skład grupy która podejmie próbę eksploracji trudno dostępnej części największego systemu w rejonie Pinega ? jaskini Kułogorskaja Troja, poza tym mieliśmy uczestniczyć w poborach różnego rodzaju prób środowiska jaskiniowego.
Rejon krasowy Pinega nazwę swą bierze od nazwy rzeki, która rozcina go w tym miejscu na dwie, porośnięte północno rosyjską tajgą, części. Wschodnia strona rzeki nie posiada żadnego łącznika z cywilizacją, w odległości kilkuset kilometrów w każdą ze stron nie ma mostu na rzece a sama Pinega ma w tym miejscu szerokość koryta około 3 razy większą od Wisły na wysokości Warszawy. Stroną zachodnią, wzdłuż rzeki przebiega szutrowa droga łącząca tę część Archangielskiego Kraju ze stolicą prowincji, dzięki której ten wycinek tajgi jest zamieszkały przez stałą ludność i również po trosze zorientowany na turystów. Rejon ten znajduje się około 200 km na E od Archangielska, w miejscu w którym Pinega ?na chwilę? przybiera kierunek z północy na południe. Skały krasowiejące ukazują się na powierzchni wąską strefą biegnącą południkowo na długości około 150 km.
Tutejszy masyw krasowy zbudowany jest w głównej mierze z poziomo zalegających, miąższych do 60 metrów, permskich skał siarczanowych (gipsy, anhydryty), odpowiadających wiekiem w przybliżeniu naszemu cechsztynowi. Jaskinie spotyka się tu także w skałach węglanowych, są to jednak obiekty niewielkie i nieliczne. Teren jest generalnie płaski, a jego dzisiejsza morfologia zawdzięcza swój wygląd intensywnie zachodzącym tu procesom krasowym, co w połączeniu z gęstą tajgą świerkowo- modrzewiową sprawia wrażenie powierzchni o charakterze wyżynno- pagórkowatej. Duży wpływ na wygląd terenu mają podziemne przepływy ujawniające się co jakiś czas na powierzchni w głębokich lejach powstałych wskutek punktowego zawalenia się stropu korytarza. Charakterystyczne dla północnego krasu są też tzw. łogi ? u-kształtne, szerokie dolinki powstałe prawdopodobnie wskutek całkowitego zawalenia się stropu na całej długości dawnej jaskini. Woda, tymi tworami drenowana z odległych o kilka kilometrów trudnodostępnych bagnistych jezior, odprowadzana jest do Pinegi wywierzyskami znajdującymi się w większości poniżej lustra wody w rzece.
Cały tutejszy rejon krasowy podzielony jest na szereg pomniejszych masywów nazywanych nazwami geograficznymi charakterystycznych miejsc. Masywy te, choć oddalone od siebie zaledwie o kilka-, kilkadziesiąt kilometrów, różnią się zarówno morfologią powierzchni terenu jak i charakterem jaskiń a także środowiska wewnątrz nich. Pierwszy z odwiedzonych przez nas masywów ? Bereznikowski – charakteryzuje się jaskiniami zlokalizowanymi wzdłuż łogu o szerokim dnie i ścianach dochodzących do 10m wysokości. Co pewien czas w ścianach łogu widoczne są otwory jaskiń, których charakterystyczną cechą jest (prawdopodobnie o tej porze roku) całkowite zalodzenie dna. Zwiedzanie tutejszych jaskiń odbywa się stąpając po idealnie czystym lodzie o grubości dochodzącej nawet do kilku metrów, błądząc w gąszczu lodowych stalagmitów i stalaktytów. Zwiedziliśmy tu 6 jaskiń, wszystkie miały podobny charakter.
Drugim z odwiedzonych przez nas rejonów jest masyw Gołubinski. Jaskinie tu występujące charakteryzują się przede wszystkim aktywnymi przepływami rzek (nawet o tej porze roku), oraz wymrożeniami korytarzy, czasem na znaczącą odległość od otworu. Wymrożenia te objawiają się m.in. charakterystycznymi, dużymi i pięknie wykształconymi kryształami lodu porastającymi strop oraz ściany korytarzy i sal, na powierzchni natomiast widoczne są głębokie leje krasowe (woronki) i dochodzące do kilku kilometrów długości, łogi. Zwiedziliśmy w tym rejonie system jaskiniowy Gołubinski Prował ? Kitierz, przegrodzony w swej środkowej części 150 metrowym syfonem. Duch eksploracji od razu wskazał nam perspektywiczne miejsca po obu stronach syfonu, na to by go obejść suchymi partiami, tym bardziej że Gołubinski Prował wykorzystywany jest turystycznie, a połączenie obu jaskiń wydłużyło by jej zwiedzanie 2-3 krotnie. Naszych gospodarzy temat ten wprawdzie mocno zainteresował, połączenie jednak obu jaskiń mogło by zmienić cyrkulację powietrza w systemie co w konsekwencji mogło by mieć niekorzystny wpływ na lodową szatę naciekową w jaskini Kitierz.
Innym podziemnym przepływem, prześledzonym przez nas w tym masywie, tym razem z powierzchni jest system jaskiniowy Sviaty Ruczej ? Victoria. Wartki potok podziemny co jakiś czas ukazuje się na powierzchni w dnie kilku lejów krasowych. Co ciekawe, chemizm wód tego potoku znacznie różni się od sąsiednich a miejsca wypłynięcia wody na powierzchnię otaczane są kultem, przez co często odwiedzane i niemiłosiernie zasypywane drobnym bilonem.
Trzecim z penetrowanych przez nas masywów był masyw Kułogorski. Ciągnie się on wzdłuż wschodniego brzegu rzeki Kułoj opadając do niej stromymi ścianami skalnymi. Właśnie u podnóża tych ścian, na poziomie rzeki znajdują się otwory jaskiń, z najdłuższym w rejonie systemem jaskiniowym, posiadającym 3 otwory – Kułogorskaja Troja.
W pobliżu jednego z otworów systemu (K-1), grotołazi z Archangielska wybudowali pokaźnych rozmiarów drewniany dom, w którym to rozpoczynają się wszystkie akcje jaskiniowe w tym rejonie. W domu może jednorazowo przenocować 50 osób ale jak twierdzą jego gospodarze nigdy nie było takiej okazji ponieważ czynnych grotołazów zajmujących się jaskiniami w tej części świata jest około 10-ciu !? Szef tutejszego klubu N. Franc przedstawił nam szczegółowo plan akcji i spodziewane efekty jakie ma przynieść działalność w najbliższych dniach. Przodek w idącym idealnie na N, głównym ciągu systemu oddalił się od otworu głównego systemu (K-2) na tyle daleko, że dojście tam jest zarówno trudne, mokre jak i dalekie bowiem zabiera około 6 h. Odległość ta może stwarzać jednocześnie sporą trudność w momencie nagłego przyboru wody i potrzeby szybkiej ewakuacji, co w przypadku tutejszych jaskiń jest na porządku dziennym. Podczas kilku akcji oraz dokładnej analizie danych pomiarowych i satelitarnych, został namierzony na powierzchni lej krasowy, udrożnienie którego sprawi możliwość pojawienia się na dzisiejszym przodku systemu w dużo krótszym czasie. Transport sprzętu na przodek będzie rzecz jasna również o wiele bardziej komfortowy. Plan dalszej działalności przewidywał eksplorację leja zarówno od środka jak i z powierzchni. Niestety ostatnie, cieplejsze dni sprawiły znaczne podniesienie się lustra wody w jaskini i wypełnienie po strop wąskich przełazów, natomiast dochodząca do 1,5 m pokrywa śnieżna w zasadzie uniemożliwiała poruszanie się w terenie bez rakiet śnieżnych bądź nart ski-tourowych, co spowodowało, że prace ?od środka? w tym roku zostały zamknięte, a na akcję eksploracyjną z powierzchni mogli wyruszyć tylko posiadacze nart. Pozostali uczestnicy wyprawy brali udział w poborach prób i pomiarach w tych częściach systemu, które jeszcze nie wypełniły się wodą.
Grotołazi z Archangielska to głównie ludzie nauki, przeprowadzający w jaskiniach bardzo dużą ilość przeróżnych pomiarów i obserwacji. Wszystko jest skrzętnie notowane a dane opracowywane są natychmiast po wyjściu z jaskini. Mieliśmy okazję pracować na wykonanym przez nich z ogromnym pietyzmem i pomysłowością, sprzęcie pomiarowym służącym do rozmaitych celów. Dzięki tym wynalazkom wiele zagadek udało się już wyjaśnić, wiele hipotez jest w trakcie potwierdzania, jednak największą od lat bolączką miejscowych (również już i naszą) jest woda wpływająca co roku do systemu, która… nigdzie nie wypływa…
Ciekawostką w masywie Kułogorskim jest także odcinek rzeki Kułoj łączący Pinegę z rzeką Sotką, w którym woda w zależności od pory roku (a co za tym idzie, ilości wody) płynie z północy na południe bądź odwrotnie. Zjawisko to wykorzystywane jest tu do spławiania drewna rzeką w zależności od potrzeb: do Morza Białego lub do Morza Barentsa.
Reasumując, wyjazd nasz miał miejsce w okresie najpełniejszej dostępności tutejszych jaskiń. W zasadzie jakiekolwiek prace i eksplorację prowadzi się tu w miesiącu marcu dlatego że jest to okres tuż po powodziach jesiennych a jeszcze przed powodziami wiosennymi. Specyfika rejonu polega na bardzo małej dostępności z zewnątrz ze względu na morfologię terenu, roślinność, ilość wody latem oraz ilość śniegu zimą. Ponieważ teren jest generalnie płaski woda ma bardzo utrudniony drenaż co powoduje jej stagnację niemalże przez cały okres letni. Zima trwa tu większą część roku (w rozumieniu tutejszych realiów przetłumaczonych na nasze) jednak wysoki poziom wody w jaskiniach utrzymuje się na tyle długo, że umożliwia jakąkolwiek penetrację ich w zasadzie jedynie przez kilkadziesiąt dni w roku, przypadających średnio właśnie na miesiąc marzec.
Ogólnie, wg stanu na dzień 01.01.2008 r. w rejonie krasowym Pinegi znajduje się 466 ?obiektów jaskiniowych? (dł >12 m) o sumarycznej długości korytarzy przekraczającej 128 km. Najdłuższą jaskinią rejonu a zarazem najdłuższą gipsową jaskinią Rosji jest system Kułogorskaja Troja o długości 16,5 km, 3 inne jaskinie (Olimpijskaja, Kumiczewka, Konstitucjonnaja) dochodzą do 10 km długości, 20 następnych przekracza długość 1 km.
Wykorzystując dzień wolnego rozglądnęliśmy się po Archangielsku i jego najbliższej okolicy w poszukiwaniu jakichkolwiek atrakcji innego rodzaju. Jak przystało na miasto przeżywające swój największy rozkwit w czasach radosnej twórczości ludzi radzieckich, nie ma tu żadnych zabytków, rynku czy tzw. centrum gdzie gromadzi się miejscowa ludność. Zdecydowana większość tego 400 tysięcznego miasta stanowią ordynarne, odrapane z farby i obite z tynku 10-cio piętrowce, co w połączeniu z błotem, stagnującą wszędzie wodą (wiosenne roztopy) i ogromną ilością śmieci, nie robiło dobrego wrażenia. Choć Archangielsk jest miastem akademickim (4 duże państwowe uczelnie wyższe i kilkanaście mniejszych) wzrok przykuwają jedynie monumentalne pomniki poświęcone coraz to ważniejszym gierojom. Więcej udało nam się zwiedzić poza miastem, gdzie natknęliśmy się na bardzo ciekawe muzeum tutejszej wsi (Małyje Korieły), ze zgromadzonymi różnego rodzaju i przeznaczenia budowlami drewnianymi (od psich bud po pokaźnych rozmiarów cerkwie i wiatraki) skonstruowanymi bez użycia gwoździ i jakichkolwiek elementów metalowych. Postanowiliśmy również odnaleźć sławny wojenny port morski w odległym o kilkadziesiąt kilometrów Sewierodwinsku, niestety teren ten jest zamknięty zwłaszcza dla obcokrajowców (nawet miejscowi nie wiedzą, że taki port istnieje !!!) a na szosie wjazdowej do miasta ustawione są posterunki gdzie sprawdzani są wszyscy chcący wjechać do Sewierodwinska. Pozostała nam więc jedynie ?słoneczna kąpiel? w zamarzniętym Morzu Białym.
W akcji, która miała miejsce na przełomie marca i kwietnia 2008 r. wzięli udział:
Archangielskaja Speleologiczeskaja Asocjacja ?LABIRYNT?
- L. Kabanichin,
- I. Tilmann,
Brestska Speleo Sekcija ?GELIKTIT ? TM?
- L. S. S. Kabanov,
- S. A. Kabanov,
- S. S. Kozlov,
Sekcja Grotołazów Wrocław
- K. Furgał,
- M. Górski,
- S. Sz. Kostka,
- M. Markowski,
- M. Mieszkowski,
- P. Wysocki,